W czwartek policja informowała o 34-letnim aspirancie ze służby kryminalnej Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej, który został zatrzymany, po tym jak pijany wjechał samochodem do rowu. Według ustaleń prokuratury, pijany policjant oddał dziewięć strzałów ze służbowego pistoletu Walther T99 do Białorusinów, którzy mu pomagali wydostać się z rowu. Czterech obywateli Białorusi podróżujących drogą krajowa nr 2 w czwartek ok. godziny 3.30 w nocy zobaczyło w miejscowości Styrzyniec pod Białą Podlaską w rowie samochód opel vectra - relacjonowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Lublinie Beata Syk-Jankowska. Białorusini próbowali wraz z kierowcą wydostać samochód z rowu, ale nie dali rady i odjechali. Wkrótce potem jeden z nich zorientował się, że nie ma telefonu komórkowego. Zawrócili do miejsca, gdzie wyciągali z rowu samochód. Dwóch z nich wysiadło i ruszyło w kierunku auta w rowie. Wtedy jego kierowca zaczął strzelać. Mówił przy tym, że jest policjantem. Przerażeni Białorusini uciekli. Funkcjonariuszowi policji, Andrzejowi B., prokurator postawił zarzut przekroczenia uprawnień przez oddanie dziewięciu strzałów w kierunku dwóch mężczyzn, czym naraził ich na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, a także drugi zarzut - prowadzenia samochodu po pijanemu. Miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Policjant nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Prokurator zastosował wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 3 tys. zł i zakaz opuszczania kraju. Andrzej B. został też zawieszony w pełnieniu czynności służbowych; wszczęto procedurę zmierzająca do usunięcia go z policji. Grozi mu do 3 lat więzienia. Śledztwo w jego sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej.