Do kolejnego projektu została zaproszona w 2001 r. przez Marka Grzelaczyka Prezydenta Miasta Zamościa. Powstał kolejny album pt.: Portrety Zamościan" w rysunku. Maria Krenz - tomaszowianka przyjęła propozycję Prezydenta. - Jestem portrecistką, lubię malować portrety i dlatego się zgodziłam. Wytypowała osoby, które postanowiła umieścić w swoim albumie, wysłała sporo ankiet i propozycji. Odpowiedziało 70 osób z Zamościa. Maria Krenz wykonała fotografie tych osób, następnie narysowała ołówkiem siedemdziesiąt portretów, które pokazała na wystawie w BWA - Galeria Zamojska. Już po jej zakończeniu, przekazała portrety sportretowanym i wydała album z krótką informacją o danej osobie i jej mottem życiowym. To wszystko zdarzyło się w 2002 r. Nie byłoby sprawy, bo i portrety zwisły w mieszkaniach właścicieli, a i nakład szybko się skończył, gdyby nie pan Stanisław Lizut z Zamościa. Jakież było moje zdziwienie gdy kilka dni temu zawitał w moich progach ze słowami - Proszę Panią o autograf. Wyposażony w album "Portrety Zamościan", pan Stanisław otworzył księgę na stosownej stronie. Trochę zaskoczona, dopytywałam - skąd i dlaczego taki pomysł. - Złamała mnie choroba wiele lat temu. Przeszedłem dziewięć operacji... ale się nie załamałem. Siłę znalazłem w postanowieniu zdobycia autografów wszystkich osób, które Maria Krenz zamieściła w swoim albumie. Życie go nie oszczędzało, pracował w firmach przewozowych, POM i Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej. Z wykształcenia jest mechanikiem samochodowym. To nie przeszkadza mu w realizowaniu swoich pasji. Maluje, rzeźbi w drewnie. Czas na emeryturze dzieli na wizyty u lekarzy i w szpitalu. Zawsze jednak znajdzie go trochę by oddać się swoim ulubionym zajęciom. Teraz doszło kolejne. Na pytanie dlaczego zdecydował się na odszukanie osób z albumu Stanisław Lizut odpowiada: Ta książka jest zrobiona dla dzieci i wnuków. Poświęcę cały swój czas, by tych ludzi odszukać i poprosić ich o dedykacje lub autograf. Ta myśl, że mam tyle do zrobienia trzyma mnie przy zdrowiu, dodaje sił. Zacząłem od pana Marka Grzelaczyka, napisał mi piękną dedykację. Kolejno był doktor nauk medycznych Andrzej Kleinrok. Spotkałem go w szpitalu. Mam jeszcze dużo do zrobienia. Ostatnio pana Stanisława spotkałam na wernisażu w BWA - znakomity pomysł, za jednym podejściem "upolował" kilka osób ze świata kultury i sztuki. Ze swoim pomysłem trochę się spóźnił - w ubiegłym roku zmarł Włodzimierz Wasiluk. Na szczęście, reszta pozostaje w dobrym zdrowiu. Kogo sportretowała Maria Krenz? To prezydenci, artyści, przedsiębiorcy, dziennikarze, lekarze i wiele innych znanych osób w Zamościu. To ci, którym spodobał się pomysł artystki portrecistki i zdecydowali się ponieść koszty finansowe przedsięwzięcia. Był "Polaków portret własny", czyli praca zbiorowa pod redakcją Marka Rostworowskiego przed dwudziestu pięciu laty, może być "Zamościan portret własny". Nie jest, i nie będzie tak popularny, nie mniej jednak to bardzo sympatyczny album dla kolejnego pokolenia, dla dzieci i wnuków. Trzymamy kciuki za pana Stanisława Lizuta. Autor: Teresa Madej