Do zdarzenia doszło na obrzeżach Parczewa w woj. lubelskim we wtorek ok. 21. Wezwani na miejsce ratownicy zastali mężczyznę, który wisiał na słupie głową w dół kilkanaście metrów nad ziemią. "Pierwszy raz mieliśmy takie zdarzenie" Okazało się, że 19-latek wspiął się na słup średniego napięcia, by zaimponować dziewczynie. Kiedy przechodził na drugą stronę, został porażony prądem. Nie spadł jednak na ziemię, bo jego noga zaplątała się w konstrukcję słupa. Służby najpierw musiały odłączyć napięcie w sieci wynoszące 15 tysięcy Voltów. Potrzebna była pomoc grupy wysokościowej z Lublina, bo miejscowi strażacy mogli zaoferować tylko 10-metrową drabinę. - W swojej karierze pierwszy raz mieliśmy takie zdarzenie, bo to był słup średniego napięcia. Nikt o zdrowych zmysłach nie postępuje tak, jak ten pan - komentuje st. Kpt. Krzysztof Fila z Państwowej Straży Pożarnej. Lekarze ostrzegają 19-latek był przytomny. Karetką został przewieziony do szpitala. Pobrano od niego krew do badań na obecność alkoholu i substancji psychoaktywnych. Gdyby mężczyzna spadł ze słupa, najprawdopodobniej zginąłby na miejscu. Porażenie prądem jest jednak także śmiertelnie groźne. - Bardzo często zdarza się, że nie ma śladu na skórze, natomiast spustoszenia, które są niżej, są ogromne - mówi Dawid Groth ze Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej. Dlatego zdaniem lekarzy za wcześnie, by mówić o szczęśliwym zakończeniu tej historii.