Sprawa dotyczy prowadzonego przez parafię - na terenie objętym ochroną konserwatorską - montażu instalacji fotowoltaicznej. Na skarpie ma być zamontowanych 100 paneli, a moc instalacji ma wynieść 50 kW. Parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kraśniku wzięła na to pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. - Instalacja powstaje w dolnej części ogrodu parafialnego, na dole skarpy, bo na górze zostały wykonane odwierty pod pompy ciepła. W sprawie instalacji zwróciliśmy się do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie z wnioskiem o pozwolenie na prowadzenie prac, a także wycinkę 13 drzew i takie pozwolenie dostaliśmy - mówi ks. kan. Jerzy Zamorski, proboszcz parafii, w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim". Inwestor, czyli parafia, nie miała nałożonego obowiązku zatrudnienia archeologa, który pełniłby nadzór nad prowadzonymi pracami ziemnymi. Agnieszka Stachyra z WUOZ w Lublinie twierdzi, że we wniosku o pozwolenie na montaż paneli była mowa o "niewielkiej niwelacji terenu". Fotowoltaika na chronionym obszarze. Mieszkańcy protestują W "niewielką niwelację" wątpią mieszkańcy miasta. "Historyczne serce Kraśnika jest właśnie DEWASTOWANE na zlecenie samego zarządcy" - alarmuje portal Obywatelski Kraśnik. Interwencję podjął też Dominik Szulc, historyk z Polskiej Akademii Nauk i społeczny opiekun zabytków powiatu kraśnickiego. - W latach 60. na potrzeby bloków wyburzono większość budynków koszar kawaleryjskich, wniesionych w stylu późnego Imperium Romanowów. Wyburzono także północną i południową pierzeję kraśnickiego rynku, wykorzystując fakt, że historyczne kamienice i domy nie były jeszcze objęte ochroną konserwatorską. W ich miejscu stanęły socjalistyczne szkaradztwa. Podobnie uczyniono z północną stroną ul. Narutowicza. To, z czym mamy do czynienia obecnie, czyli trwała zmiana najbardziej ekspozycyjnego odcinka skarpy staromiejskiej, przypomina mi politykę komunistów wobec tkanki historycznej miasta. I nie boję się tych słów użyć. Zmiana kształtu tej skarpy to są działania, które bym porównał z wyburzeniem jednej z pierzei rynku - twierdzi. Kraśnik. Urząd miasta: Parafia nie wystąpiła o ustalenie warunków zabudowy Z ustaleniami historyka nie zgadza się WUOZ. Urząd zapowiada jednak, że czeka jeszcze na dokumentację od archeologa, który od środy pracuje na miejscu. - Żadna ziemia nie została wywieziona - jak sugeruje się na Facebooku. To jest nieprawda. Wszystko jest robione zgodnie z prawem - procedurami i pozwoleniem od konserwatora zabytków, które w tym przypadku jest najistotniejsze - oburza się ks. Zamorski w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim". Sprawą parafialnej inwestycji zajmuje się też Urząd Miasta Kraśnik. Jak przekazano, inwestor nie wystąpił o ustalenie warunków zabudowy. - Wiemy o zaistniałej sytuacji. Trwają prace ustalające stan faktyczny i prawny realizowanej inwestycji - informuje Katarzyna Piecyk, kierująca Referatem Rozwoju Przestrzennego.