Zamojska świątynia, w której odprawiano mszę świętą w intencji tragicznie zmarłego podporucznika wypełniła się po brzegi. Tym, którzy znali Bartosza Orzechowskiego trudno pogodzić się z jego śmiercią. Trumna z ciałem funkcjonariusza BOR po przywiezieniu do Polski wystawiona została w domu rodzinnym, skąd o godzinie 11.00 została wyprowadzona do Katedry Zamojskiej W uroczystościach pogrzebowych wziął udział Prezydent RP Lech Kaczyński, szefowa MSZ Anna Fotyga, minister spraw wewnętrznych i administracji Władysław Stasiak i p.o. szef BBN gen. Roman Polko. Mszy pogrzebowej przewodniczył Biskup Polowy Wojska Polskiego generał Tadeusz Płoski. W świątyni, przy trumnie zmarłego zgromadziła się jego rodzina, licznie przybyli koledzy, funkcjonariusze BOR. Życie człowieka zmienia się, ale się nie kończy - powiedział biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski. Służbę tę (w Iraku) podjął jako patriotyczny obowiązek dla dobra ojczyzny naszej Polski, dla której, jak mówił najbliższym, gotów jest zawsze oddać nawet życie. Biskup przypomniał, że Bartosz Orzechowski pochodził z rodziny o głębokich tradycjach patriotycznych i religijnych. O pracy w mundurze marzył od najmłodszych lat. Fascynacja opowieściami dziadka o jego walkach w czasie II wojny światowej zaowocowała, marzenie się spełniło. Bartosz Orzechowski pełnił służbę w Biurze Ochrony Rządu od marca 2003 r. W maju br. skierowany został do wykonywania zadań związanych z ochroną Ambasady RP w Republice Iraku. 3 października 2007 r. Bartosz Orzechowski zginął tragicznie w Bagdadzie w zamachu terrorystycznym na konwój z ambasadorem RP, pełniąc służbę na posterunku. Po zakończeniu mszy celebrowanej przez biskupa polowego WP Tadeusza Płoskiego, kondukt pogrzebowy przeszedł ulicami Zamościa na cmentarz parafialny przy ulicy Peowiaków. Tam w rodzinnym grobie spoczęło ciało Bartosza Orzechowskiego. Prezydent Lech Kaczyński mianował pośmiertnie na stopień podporucznika Biura Ochrony Rządu plutonowego Bartosza Orzechowskiego. O awansowanie Orzechowskiego wnioskował minister spraw wewnętrznych i administracji Władysław Stasiak. Za wykazane męstwo i poświęcenie podczas pełnienia obowiązków służbowych w Republice Iraku Prezydent nadał zmarłemu funkcjonariuszowi pośmiertnie Krzyż Komandorski Orderu Krzyża Wojskowego, który został przekazany żonie zmarłego funkcjonariusza podczas uroczystości pogrzebowych. Podjąłem decyzję o odznaczeniu porucznika Bartosza Orzechowskiego odznaczeniem, które w zasadzie jest tylko dla wyższych oficerów. Bohaterstwo Bartosza Orzechowskiego, to najlepsze bohaterstwo żołnierzy Armii Krajowej i polskich legionistów Marszałka Piłsudskiego - powiedział nad trumną podporucznika Prezydent Lech Kaczyński. Bartosz Orzechowski przypomniał nam sens słowa "służba" Polsce - tak o młodym bohaterze mówił minister spraw wewnętrznych i administracji Władysław Stasiak. Zginał broniąc życia Ambasadora RP, zginął walcząc do końca, mimo odniesionych ciężkich ran. List do zmarłego męża odczytała żona - Wypełniałeś do ostatniej chwili patriotyczny obowiązek ratując życie ambasadora, pamiętając do końca jego słowa, które do ciebie wypowiedział: Bartosz, w twoje ręce powierzam życie swoje. Jesteśmy z niego dumni - takie słowa padły z ust ojca Bartosza, Andrzeja Orzechowskiego - będzie nam tylko brak jego radości życia. Nie wróciłeś, a tak na ciebie czekałam - tymi słowami żona pożegnała męża ostatni raz. * * * Bartosz Orzechowski za trzy tygodnie miał zakończyć służbę w Iraku i powrócić do Polski. Do momentu tragicznej śmierci funkcjonariusza BOR w Bagdadzie, wydawało się nam wszystkim, że terroryzm i wojna jest tam, gdzieś daleko, nas - odległej zamojszczyzny to nie dotyczy, widzimy ją tylko na ekranie telewizorów, znamy z doniesień mediów. Teraz dotknęła nas osobiście, zeszła ze szklanych z ekranów, poczyniła spustoszenie wśród naszych znajomych - tu, tak daleko od epicentrum wydarzeń, unaoczniła się nam w całej swojej grozie - nikomu niepotrzebna tragedia, a jednak, przyszła wojna na daleki skrawek zamojszczyny. Czy już zawsze jesteśmy skazani na ofiarę i bohaterstwo? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie! Teresa Madej