Do podpalenia doszło we wrześniu 2008 r. w Zamościu. Dziewczyna chciała opuścić Przemysława G. W trakcie kłótni mężczyzna wyszedł, z przygotowanego kanistra nalał benzyny do butelki i wrócił do domu. Chlusnął paliwem na włosy i ciało kobiety. Podpalił benzynę zapalniczką i uciekł. Kobieta odepchnęła od siebie dziecko, które leżało obok niej na kanapie i płonąc, wybiegła z domu. Na zewnątrz pomocy udzielili jej przypadkowi ludzie. Miała ciężko poparzone 30 proc. ciała, na klatce piersiowej pozostały jej blizny. Dziecko miało lżejsze poparzenia głowy i rączki. Sąd Okręgowy w Zamościu skazał za to mężczyznę na 15 lat więzienia; Sąd Apelacyjny uznał, że to zbyt wysoka kara i obniżył ją do ośmiu lat więzienia. Jak uzasadniał wyrok sędzia Cezary Wójcik, Sąd Apelacyjny uznał, że mężczyzna nie miał bezpośredniego zamiaru zabójstwa kobiety, a można mu jedynie przypisać zamiar ewentualny. Nie chciał też zabić swojego synka, którego kochał, choć spowodował u niego uszkodzenie ciała i zagrożenie życia. Jedynym motywem działania Przemysława G. była chorobliwa zazdrość - mówił sędzia. Już wcześniej nie pozwalał swojej dziewczynie wychodzić z domu, malować się, ładnie ubierać. - Podpalając ją, chciał dziewczynę oszpecić, by nikt na nią nie spojrzał - powiedział Wójcik. Obniżają karę, sąd wziął też pod uwagę zachowanie Przemysława G. podczas procesu. Oskarżony przeprosił dziewczynę i błagał ją o wybaczenie. Nadal coś ich łączy, gdyż po aresztowaniu Przemysława G. dziewczyna 17 razy odwiedziła go w areszcie, także z synkiem i rodziną - uzasadniał sędzia. Sędzia Wójcik podkreślił też, że oskarżony jest młodociany i kara wobec niego powinna mieć cel wychowawczy. - 15 lat więzienia karą wychowawczą nie jest - powiedział. Wyrok jest prawomocny.