W czwartek obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Pomnik odsłonięty w Lublinie, obok kościoła pw. św. Michała Archanioła, ma postać ułożonego z cegieł konturu granic Polski. Wewnątrz znajduje się symboliczny cmentarz partyzancki, z brzozowymi krzyżami stojącymi na ziemnych mogiłach. Na krzyżach umieszczono tabliczki z pseudonimami partyzantów: "Uskok", "Zapora", "Żelazny", "Jastrząb" i inne. Obok na metalowej tarczy przymocowanej do ceglanego muru widnieje napis: "Żołnierzom Wyklętym za wierność Bogu i Ojczyźnie 1944-1963". Na uroczystość odsłonięcia pomnika przybyła młodzież szkolna, kombatanci i przedstawiciele władz. Odprawiona została msza św. Odbył się apel poległych. Kompania wojska oddała salwę honorową, pod pomnikiem złożono wieńce i kwiaty oraz zapalono znicze. Uczestnicy uroczystości złożyli też kwiaty pod pomnikiem pamięci żołnierzy zgrupowania AK-WiN mjr. Hieronima Dekutowskiego, ps. Zapora, na Placu Zamkowym. O antykomunistycznym oporze na Lubelszczyźnie mówiono podczas sesji popularnonaukowej w siedzibie Urzędu Wojewódzkiego. Dr Sławomir Poleszak z lubelskiego IPN podkreślił, że Lubelszczyzna była terenem specyficznym, ponieważ tutaj było szczególnie dużo oddziałów partyzanckich w okresie okupacji niemieckiej. - Gdy wkroczyła armia sowiecka w lipcu 1944 r., żołnierze polskiego państwa podziemnego stali się wrogami dla Sowietów i dla komunistów, którzy z ich nadania mieli objąć tutaj władzę - powiedział Poleszak. Jak podał Poleszak, przez powojenną konspirację w całej Polsce przewinęło się około 200 tys. ludzi. W 1945 r. w leśnych oddziałach zbrojnie walczyło około 20 tys. partyzantów, z czego około 2-2,5 tys. na Lubelszczyźnie. Po amnestii w lutym 1947 r. zostało ich tu ponad 200, ostatnie oddziały w tym regionie zostały rozbite do 1953 r. Później ukrywali się pojedynczy żołnierze, ostatnim był Józef Franczak, ps. Lalek, zastrzelony w październiku 1963 r. pod Lublinem przez funkcjonariuszy specjalnej grupy SB. - Walki po 1944 r. były kontynuacją oporu, aktem sprzeciwu i aktem samoobrony przeciwko temu, co robili Sowieci i komuniści. Były symbolem tego, że Polacy nie poddali się bez walki - dodał Poleszak. Wieczorem kilkaset osób - głównie młodych - uczestniczyło w marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych organizowanym przez Obóz Narodowo-Radykalny i Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Przeszli oni przez centrum miasta, nieśli biało-czerwone flagi, wznosili okrzyki: "W naszej pamięci żołnierze wyklęci!", "Cześć i chwała bohaterom!", "Narodowa Lubelszczyzna, Bóg, honor i ojczyzna!", "O wyklętych pamiętamy, komunistom żyć nie damy!". Złożyli kwiaty pod pomnikiem Zaporczyków na Placu Zamkowym. Tam też przemówił do nich jeden z partyzantów Narodowych Sił Zbrojnych, Bohdan Szucki. - W imieniu tej resztki żołnierzy niezłomnych chcę podziękować wam za to, że podjęliście sztafetę pokoleń, że rozumiecie, co to jest naród, ojczyzna, co to jest Polska - powiedział. - Za moich czasów mówiliśmy: Matka Boska i karabin. To było najważniejsze, Matka Boska, Bóg wszechmogący i karabin, narzędzie, którym można było walczyć o ojczyznę. Chwalić Boga, wy już nie potrzebujecie tego karabinu, choć czasami może się przydać. Macie inne atrybuty do walki o wielką Polskę - zauważył. Marsz zakończył się odśpiewaniem hymnu narodowego.