Te strajki spadły jak grom z jasnego nieba. To było wielkie dla Polski wydarzenie - powiedziała wiceprezes IPN Maria Dmochowska, zwracając się do zebranych na uroczystości, wśród których byli też uczestnicy lipcowych protestów sprzed 30 lat. Wiceprezes podkreśliła, że opór wobec władzy komunistycznej w Polsce trwał silniej bądź słabiej od 1945 r., a strajki na Lubelszczyźnie wybuchły, gdy żywa była jeszcze pamięć o represjach władz wobec robotników protestujących w 1976 r., m.in. w Radomiu. - Wy, mając tego świadomość, podjęliście rozpoznanie bojem. Zrobiliście to mądrze, w zakładach pracy, i to potem było przykładem dla innych. Zrobiliście to bardzo mądrze i bardzo odważnie - powiedziała Dmochowska. Wystawa stanęła w centrum Lublina na Placu Litewskim. Na ponad 40 planszach pokazano m.in. reprodukcje fotografii, plakatów i dokumentów mówiących o przyczynach oraz przebiegu strajków w lipcu 1980 r., powstaniu Solidarności i legalnej działalność tego związku w latach 1980-81 na Lubelszczyźnie. Pokazano też protesty związane z wprowadzeniem stanu wojennego i podziemną działalność opozycji solidarnościowej do 1989 r. Rzeczywistość lat 80-tych ubiegłego wieku ma też przypominać mieszkańców Lublina mural namalowany na murze przy ul. Mełgiewskiej, w pobliżu dawnej fabryki samochodów, niegdyś największego zakładu pracy na Lubelszczyźnie. Malowidło kilkudziesięciometrowej długości i wysokości około 6 metrów jest utrzymane w szaro-białej tonacji. Przedstawia długą kolejkę ludzi oczekujących na autobus; obok nich wymalowano hasła nawiązujące do protestów w tamtych latach. Sobotnie uroczystości zakończy wieczorem otwarty koncert, którego gwiazdą będzie szwedzki zespół Europe, który rozpoczynał swoja działalność i największe sukcesy osiągał w latach 80-tych. Wielką popularność zdobył wtedy, pamiętany do dziś, ich przebój "Final Countdown". Lipcowy protest w 1980 r. na Lubelszczyźnie rozpoczął się od strajku 8 lipca w zakładach WSK PZL Świdnik. Bezpośrednim impulsem do przerwania pracy była podwyżka cen w zakładowej stołówce, dlatego później mówiono, że "zaczęło się od kotleta". Następny był "Polmozbyt" w Lublinie, zaraz potem inne lubelskie przedsiębiorstwa m.in. Fabryka Maszyn Rolniczych "Agromet", Fabryka Samochodów Ciężarowych, Zakłady Mięsne, Lubelska Fabryka Wag, Herbapol, Elektrociepłownia, Lokomotywownia. 16 lipca stanął cały węzeł kolejowy, a zaraz potem komunikacja miejska. Dołączały zakłady w całym regionie m.in. Kraśniku, Chełmie, Lubartowie, Puławach, Poniatowej, Zamościu. W sumie zastrajkowało ponad 150 zakładów i około 50 tys. pracowników. Robotnicy zakładali komitety strajkowe. Ich postulaty dotyczyły podwyżek płac, poprawy warunków socjalno-bytowych, ale domagali się także zmniejszenie biurokracji, likwidacji korupcji i przywilejów dla rządzących. W Lokomotywowni PKP strajkujący żądali nowych wyborów do władz związków zawodowych i niezależnych rad pracowniczych, a w Fabryce Samochodów Ciężarowych - wolnej prasy. Strajki na Lubelszczyźnie trwały ponad dwa tygodnie. Wkrótce po ich wygaśnięciu rozpoczęły się protesty na Wybrzeżu, które doprowadziły do podpisania porozumień o utworzeniu niezależnych związków zawodowych.