Sierżant pojawia się na wsi znienacka. Raz nadjeżdża od strony Dołhobyczowa, raz od Hrubieszowa. Prawie za każdym razem łapie pijanego kierowcę. Komenda Główna jest pod wrażeniem skuteczności policjanta - pisze "Dziennik Wschodni". Jeżeli starszy sierżant Stanisław Wawryk z Mircza będzie w takim tempie łapał pijanych kierowców, to pobije swój ubiegłoroczny "rekord" - 123 zatrzymanych, głównie rowerzystów. "Nie słyszałem, żeby w Polsce jakiś policjant schwytał więcej nietrzeźwych" - mówi Marcin Szyndler z Komendy Głównej Policji. "Ja się na nich nie zawziąłem, naprawdę" - zapewnia sierżant z 18-letnim stażem w policji. "Mam jednak takie szczęście, że zawsze wpadnie na mnie jakiś pijak. Czasami zdarza się, że na służbie zatrzymam pięciu, sześciu. Ale to nie jest tak, że przez cały dzień stoję na ulicy z alkomatem. Mam przecież także inne obowiązki jako dzielnicowy". Od początku roku w powiecie hrubieszowskim policja zatrzymała ponad 300 pijanych kierowców. Co trzeci wpadł w gminach Mircze i Dołhobyczów. To rewir sierżanta Wawryka. "Są gminy, gdzie ludzie piją więcej" - broni mieszkańców Mircza Bogusława Pisiewicz, sekretarz gminy. "Nie powiedziałabym, że dotknęła nas plaga alkoholizmu. Tak wielu zatrzymanych to raczej efekt skutecznej pracy policji". Nie wszystkim jednak podoba się praca dzielnicowego. "Służbista do przesady" - grymaszą mężczyźni stojący przed sklepem. "Szeryf" nawet po jednym piwie nie da wsiąść na rower.