Przed licznie zgromadzoną publicznością, z okazji Dnia św. Patryka, w oryginalnych kiltach (spódnicach), wystąpiła, po raz pierwszy w Zamościu, Formacja "Donegal". Tego wieczoru wszystko było w klimatach irlandzkich: tańce, specjały kuchni, piwo i whisky. Jeśli nawet nie przemalowano wszystkiego i wszystkich na kolor zielony, kojarzący się jednoznacznie z Irlandią, to i tak zabawa była przednia. Zasadniczym powodem dla organizacji imprezy była bez wątpienia wielka fascynacja i sympatia dla Irlandii i jej patrona. Punktualnie o godzinie dwudziestej wybrzmiał pierwszy, niezwykle melodyjny celtycki utwór. - Św. Patryk cieszy się niezwykłym kultem. Urodził się około 365 roku, przez czterdzieści lat nauczał chrześcijaństwa w dość nietypowy sposób. Święty, wykorzystując trójlistną koniczynkę, przybliżał poganom istotę Świętej Trójcy. To trzeci pod względem popularności święty na świecie, po św. Mikołaju i św. Walentym - objaśnił Adam Anikiel, leader zespołu "Donegal". Święty Patryk zmarł 17 marca. Na jego cześć święto obchodzone jest na całym świecie. Tym świętem zarazili się już Polacy, ponieważ od kilku lat jest ich bardzo dużo w Irlandii. Muzycy nie musieli specjalnie zapraszać do słuchania muzyki. Pierwsze dźwięki zdecydowały o komplecie słuchaczy w kameralnej salce Corner Pubu. Muzyka miała jeden zasadniczy atut, była bardzo radosna i żywiołowa. Można rzec, że stawała się synonimem kolorowej wiosny. Tak jak współczesna muzyka celtycka, która wzorowana jest na folkowej muzyce Irlandii działała na słuch, tak sceniczne kostiumy, czyli szkockie spódnice na panach, przykuwały wzrok widzów. Panowie w spódnicach to niecodzienny widok. Historię noszenia spódniczek przez panów przybliżył Adam Anikiel. Spódnica jest w klimacie zielonym, bo dziś wszystko kojarzy się z Irlandią. Słuchaczy zaproszono do wysłuchania pięknej irlandzkiej ballady. Jak zasugerował basista Anikiel - to znakomita chwila, by sobie powiedzieć: "Kocham cię". Ballada była rzeczywiście przepiękna, tak jak przepiękne bywają tylko wyznania miłosne. To zasługa wysokich umiejętności instrumentalnych członków zespołu. Ważne jest ogromne zaangażowanie w to co robią, a źródła należy poszukiwać w wielkiej fascynacji, jaką stała się dla nich muzyka celtycka. Znakomici muzycy serwowali kawałek za kawałkiem dobrej muzyki, dla nas bardzo egzotycznej. Brzmienia celtyckie łączyły się z elementami pop, rocka i bluesa. Ujmująco w rękach Moniki Szwedy brzmiały skrzypce elektryczne, lepsze niż akustyczne do tej muzyki. Klimatów dodawał Roman Szweda grając na mandolinie i irlandzkim buzuki oraz bodhranie. Wykonanie nie uzyskałoby takiego mocnego brzmienia gdyby nie Piotr Lipiński grający na perkusji. Równie zręcznie gitarą basową co mikrofonem operował Adam Anikiel. Muzyka to nie wszystko, co zaproponowano tego wieczoru miłośnikom patrona Irlandii. Organizatorzy zadbali o wszechstronną rozrywkę. Przygotowano interesujące nagrody, którymi obdarowano uczestników konkursów. Pierwszy konkurs przeznaczony był dla pań chętnych do zaprezentowania kroków tanecznych w rytm muzyki irlandzkiej. Publiczność oklaskami wybierała najlepsze układy choreograficzne oraz grację wykonania. Uczestnikami kolejnego konkursu zostali mężczyźni. Jak łatwo się domyśleć, konkurencja wybitnie męska to picie piwa, oczywiście zielonego, na czas. Trudno powiedzieć czy było smakowite, skoro panowie wypili piwo w ułamku sekundy. Doping publiczności, do tego wartościowe nagrody w postaci koszulek irlandzkich i płyty zespołu, silnie mobilizowały do bicia rekordu. I jeszcze jedna konkurencja, która pokazała, że "pisać fraszki każdy może", pod warunkiem cennej nagrody. Ilość wierszy, fraszek i haseł reklamujących Corner Pub przerosła oczekiwania właścicielki Corner Pub, Małgorzaty Czerniak. Zapisano chyba wszystkie serwetki w lokalu, tak silna była chęć wejścia w posiadanie "złotego płynu" w charakterystycznej butelce, czyli Joannie Walker'a. - Nazywają się kilt. Kolor i rodzaj kraty nie jest sprawa przypadkową. Każdy z klanów miał przypisany sobie i kolor i kratę. My ubrani jesteśmy w kolorach klanu irlandzkiego Okonelów, tradycyjnie z dziada na dziada przekazywanym. Każda krata ma swoją historię. Ubiór uzupełnia torebka zwana sporan. Jej noszenie miało charakter bardziej użyteczny niż ozdobny, a właściwie była to sprawa "być albo nie być" zdrowia mężczyzny. Kiedy było zimno na dworze, Szkoci i Irlandczycy rozgrzewali kamienie w ognisku i wkładali je do tej torebki, by ogrzewały miejsca najbardziej narażone na przemarzanie. Kilty, w których wystąpili muzycy zespołu "Donegal", są bardzo ciepłe, ponieważ uszyto je z ośmiu metrów tkaniny. Adam Anikiel gorąco polecał panom szkocki strój narodowy, informując, że podobno Szkoci niczego już nie noszą pod spodem. Wszystkie utwory poetyckie zasługiwały na nagrodę i prezentowały całkiem wysoki poziom. Fraszki, oprawione w złote ramy - jak zapowiedziała właścicielka lokalu - zawieszone zostaną w honorowym miejscu. Butelką whisky nagrodzono autorów żartobliwej fraszki: " W Corner Pubie w dobrym klimacie można nawet stracić gacie!" Jak wiem, wena twórcza dopadła ich po skocznej poleczce, utworze "pod nogę", w wykonaniu zespołu "Donegal". Była szybka, a gdyby ją zatańczyć, wióry poleciałyby z dębowej podłogi, a może nawet coś więcej. Druga inspiracja to fakt, że Szkoci pod swoje spódniczki nie mają zwyczaju zakładania żadnej dodatkowej garderoby. I już bez emocji sobotniego wieczoru, można dodać: "W Corner Pubie, można się zapomnieć, przy irlandzkiej zabawie". Teresa Madej