Teresa Madej - Co zdecydowało, że podpiął się Pan czerwonym paskiem do saksofonu. Czy to po to, by na zakończenie koncertu posyłać z niego całusy dla publiczności? Cezariusz Gadzina - Wyjaśnię, że jestem z rodziny muzycznej. Mój tata jest muzykiem, wielu członków rodziny zajmuje się muzyką, a ja jestem najmłodszy. W domu zawsze było bardzo dużo muzyki i bardzo dużo różnych instrumentów. Zanim poznałem litery i nauczyłem się czytać znałem już nuty i na małym klarnecie, który też jest instrumentem stroikowym ale mniejszym - bo małe dziecko nie poradzi sobie z grą na saksofonie - to już próbowałem sobie grać. Brat mi pokazał jak gra się na gitarze, potem na akordeonie, na fortepianie. W domu mieliśmy nawet organy. Nauczyłem się Bacha. Tak było do momentu, kiedy musiałem coś wybrać w życiu, żeby przejść do szkoły muzycznej, by edukację usystematyzować. Kolejnym skokiem było studiowanie, miałem to szczęście, ze trafiłem do amerykańskiego prof. Davida Pitucha, który prowadził kurs z saksofonu w Akademii Muzycznej w Warszawie. Miałem tę przyjemność uczestniczyć w świeżo budowanej klasie saksofonu. Było to ogromne przeżycie, bo to była druga połowa lat osiemdziesiątych, gdzie w Polsce panował taki "zgnilizm, nihilizm", ten człowiek wprowadzał w nasze życie taki element baśniowy. Było fajnie pod względem muzycznym, pod względem podejścia do życia i nawiązania kontaktów Profesor zabierał nas w różne ciekawe miejsca, na koncerty, do Berlina i do Kopenhagi. Graliśmy także z bardzo dobrymi orkiestrami. Fundował nam czasami obiady w hotelu "Wiktoria" w Warszawie, co było frajdą dla niego i dla całej klasy. Sam bym tak robił, gdybym miał swoja klasę. Teresa Madej - Panie profesorze, nie ma pan jeszcze swojej klasy saksofonu? Cezariusz Gadzina - Mieszkam w Belgii. Tam jest tak fajnie, że można mieć status artysty. Ja mam status artysty. Jest to komfort. Można robić to, co się chce artystycznie. Dzięki temu wymyśliłem projekt "The European Saxophone Ensemble", który dostał poważne pieniądze z UE, a przede wszystkim tytuł kulturalnego Ambasadora Unii Europejskiej. Mogę się pochwalić, że jestem pierwszym Polakiem, który zyskał taki tytuł na stanowisku kierowniczym. Jest to nowy międzynarodowy zespół saksofonowy pod polskim kierownictwem. * * * Wspomniany projekt to zespół dwunastu saksofonistów z różnych krajów UE, pod artystycznym kierunkiem polskiego wirtuoza saksofonu mieszkającego w Belgii, Cezariusza Gadziny. Celem projektu jest łamanie barier pomiędzy różnymi rodzajami muzyki: klasyczną, jazzową, improwizowaną, ludową. Saksofon kojarzy się z jazzem, ale ten zespół ma prezentować połączenie możliwości saksofonu. Cztery nowe kompozycje, które zespół zamówi u prominentnych kompozytorów europejskich, mają się odwoływać zarówno do muzyki współczesnej, jak i groove'u czy folku. * * * Urodzony w 1966 roku Cezariusz Gadzina jest absolwentem Akademii Muzycznej w Warszawie, gdzie ukończył klasę saksofonu klasycznego. Od lat 90., po uzyskaniu stypendium rządu belgijskiego, mieszka i pracuje w Belgii, grając w stałych formacjach jazzowych (m.in. Saxafabra, gdzie jest też szefem artystycznym i kompozytorem), a także jako solista, w tym z orkiestrami symfonicznymi, i muzyk sesyjny. Jest laureatem licznych nagród i wyróżnień, występował na wielu europejskich festiwalach, a także w USA. Jako pierwszy Polak nagrał pierwszy polski koncert saksofonowy - Concertino Romana Palestra z 1938 roku - z udziałem Orkiestry Kameralnej "Amadeus" pod dyrekcją Agnieszki Duczmal. Współpracował z kompozytorami muzyki współczesnej, którzy niejednokrotnie dedykowali mu swoje utwory. Nagrania Cezariusza Gadziny można znaleźć w archiwach Polskiego Radia i TV, Radia Belgijskiego (RTBF i VRT) jak również na płytach kompaktowych wydanych przez większość światowych kompanii płytowych. * * * O tym, że co roku w sierpniu Cezariusz Gadzina prowadzi klasę saksofonu podczas Międzynarodowych Kursów Mistrzowskich w Zamościu pisze centralna prasa, prezentując sylwetkę wirtuoza saksofonu. Autor: Teresa Madej