Według oficjalnych informacji Miejskiej Komisji Wyborczej w Lublinie Wasilewski uzyskał 62,61 proc. głosów, a Sierakowska 37,59 proc. Wasilewski podkreślił, że Sierakowska była trudnym kontrkandydatem. - Ja bardzo wysoko cenię doświadczenie polityczne pani Sierakowskiej, jej dużą popularność tutaj i stąd uważam, że to była trudna przeciwniczka. Cenię takich. To dla mnie było duże wyzwanie, że się z nią spotkałem i wygrałem. To dla mnie bardzo ważne - powiedział. - Przyjmuję ten wynik z dużą radością, ale rozumiejąc też, jaka na mnie, od chwili zaprzysiężenia, ciąży odpowiedzialność - dodał Wasilewski. Wasilewski uważa, że w jego wygranej "istotną rolę" odegrało poparcie, jakiego udzielił mu PiS oraz kandydat na prezydenta z Lubelskiej Centroprawicy Zbigniew Wojciechowski. Wojciechowski uzyskał w pierwszej turze ponad 18 proc. głosów, a kandydat PiS, dotychczasowy prezydent Lublina, Andrzej Pruszkowski - ponad 20 proc. Zdaniem Sierakowskiej, właśnie to "porozumienie prawicy" zdecydowało o wygranej Wasilewskiego. - Myślę, że zdecydowało porozumienie całej prawicy. Wiadomo, że Lublin jest miastem sprzyjającym prawicy - powiedziała Sierakowska. Swój wynik uznała za sukces. - I tak udało się kandydatowi lewicy zdobyć bardzo dobry wynik. To jest ogromny sukces zarówno mojego ugrupowania jak i mój - zaznaczyła. - Nie obrażam się na demokrację; tak zdecydowali wyborcy gratuluję panu Wasilewskiemu - dodała Sierakowska. Przegrana Sierakowskiej w wyborach prezydenckich nie eliminuje jej z życia politycznego regionu - uzyskała ona mandat radnej w sejmiku wojewódzkim. Zaznaczyła, że będzie służyć Lublinowi i regionowi. - Zajmę się tym, aby były zrealizowane te wszystkie inwestycje, które są ważne dla Lublina - lotnisko, nowy teatr, obwodnica, która odciąży miasto - powiedziała. Zobacz nasz raport specjalny "Bitwa o samorządy"