Po trzech latach sądowych potyczek prawnicy przyznali mu rację i teraz miasto musi zapłacić. - Nie boimy się precedensu. Ponosimy odpowiedzialność i nie mamy zamiaru się od niej uchylać. Wtedy kiedy teren należy do miasta, za utrzymanie chodników odpowiedzialne są odpowiednie służby miejskie - powiedział prezydent miasta Andrzej Pruszkowski, choć przyznał, że do tego wypadku doszło za kadencji poprzednich władz.