Proces dotyczył zdarzeń sprzed trzech lat. 12 maja 2017 roku w Lublinie Zdzisława K. źle się poczuła i usiadła na ławce. Przez sześć godzin nikt się nią nie interesował. W końcu wezwano pogotowie. Ratownicy przewieźli 69-latkę na SOR. Po kilku godzinach trafiła na salę obserwacyjną. Później podano jej kroplówkę. Do leczenia przystąpiono dziewięć godzin od przybycia kobiety do szpitala. Rano kobieta już nie żyła - czytamy w "Kurierze Lubelskim". W sprawie oskarżono dwie osoby: dyżurującą lekarkę Hannę C. oraz pielęgniarkę Jolantę P. Jak wykazało postępowanie, lekarka była kilkukrotnie informowana o stanie 69-latki. Mimo tego nie zleciła wykonania niezbędnych do diagnozy badań. Natomiast pielęgniarka, dokonując wstępnej oceny pacjentki, pominęła istotne informacje: wcześniejszy zawał, chorobę niedokrwienną serca i nadciśnienie kobiety. Proces rozpoczął się dwa lata temu. Sąd uznał, że lekarka naraziła Zdzisławę K. na niebezpieczeństwo utraty życia i skazał lekarkę na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Hanna C. ma zapłacić grzywnę w wysokości 9000 zł. Została też objęta dwuletnim zakazem wykonywania zawodu lekarza. Pielęgniarka usłyszała natomiast wyrok ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Ma roczny zakaz wykonywania zawodu. W ramach kary ma także zapłacić 2000 zł grzywny. Wyrok jest nieprawomocny. Więcej w "Kurierze Lubelskim".