Pielęgniarki okupują kasę prawie od miesiąca, a od ostatniego piątku nie wpuszczają do środka jej pracowników. Dyrektor Radecka oznajmiła dziś, że nie bierze odpowiedzialności za dokumenty i pieniądze znajdujące się w biurze. Na razie zdeterminowani pacjenci i interesanci odchodzą sprzed zamkniętych drzwi z przysłowiowym kwitkiem. Według rzeczniczki lubelskiej kasy Anny Józefczuk, każdego dnia interesantów jest bardzo dużo: Sytuacja jest trudna, ponieważ do środy kasa chorych ma podpisać kontrakty z placówkami zdrowia z województwa lubelskiego. A jak na razie pracownicy kasy nie mają dostępu do dokumentów.