- Sąsiedztwo bezdomnych matek z dziećmi uczęszczającymi do przedszkola wydaje się nie być najszczęśliwszym. Na pewno protestowaliby w związku z tym rodzice. Myślę, że również same korzystające z opieki nie byłyby tym uszczęśliwione - mówiła Maja Tatara z Biura Rzecznika Prasowego lubelskiego urzędu miejskiego. Właśnie z powodu tych obiekcji Ratusz - jak na razie - nie zgodził się na przeniesienie schroniska do nowego budynku. Znajduje się on bowiem w pobliżu przedszkola. Tymczasem lokal, w którym obecnie mieści się schronisko, pęka już w szwach. Mieszka tam 50 kobiet ze swoimi dziećmi. Prezes fundacji SOS Jan Sidor podkreśla, że wraz z pierwszymi chłodami do drzwi domu zapukają kolejne samotne matki. - Łatwo się mówi, że nie ma miejsca, natomiast gorzej ta sytuacja wygląda, kiedy przychodzi do nas po pomoc zrozpaczona matka z maleńkim dzieckiem, a my naprawdę jesteśmy bezsilni - twierdzi Sidor. Ciekawe, kto będzie następny na liście niechcianych sąsiadów - na liście sporządzonej przez "tolerancyjnych" lubelskich urzędników?