Kłopoty polskich plantatorów zaczęły się od utraty zagranicznych rynków zbytu. - To przede wszystkim wina złego przetwórstwa - mówi pan Janusz, właściciel 8-hektarowej plantacji. Podczas gdy na świecie handlowano granulatem i koncentratami, Polska wysyłała za ocean chmielowe szyszki. W ten sposób straciliśmy i rynek Stanów Zjednoczonych i Japonii. - Dodatkowy problem - mówi pan Janusz - to pośrednicy. - Cena jest tak mniej więcej sprzed 20 lat, w ten sposób trudno nawet wyjść na zero - podkreśla. Mimo wszystko pan Janusz jest dobrej myśli i zapewnia, że polskie chmielarstwo przetrwa, byle by nie było gorzej, i byle nasze browary produkowały z naszego, a nie z chińskiego taniego chmielu.