Damian zgodnie z umową poleciał do Irlandii, zawieziono go do rodziny, u której miał mieszkać. I to wszystko co stało się zgodnie z planem. Na drugi dzień po przylocie okazało się, że są problemy. Damian spotkał się z właścicielką szkoły językowej i dowiedział się, że jego kurs nie jest opłacony. Lubelska firma nie przekazała pieniędzy, a ponadto jej przedstawiciele nie chcieli rozmawiać ani z żoną Damiana, ani z nim samym. Mężczyzna musiał wrócić do kraju. Z wpłaconych ponad 4 tysięcy złotych udało mu się odzyskać 640 zł. Właściciele firmy mówią, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.