W piątek obie strony - pielęgniarki i dyrekcja szpitala - wymieniły się swoimi propozycjami porozumienia, ale nie doszło do wspólnych ustaleń. Kolejne rozmowy, zaplanowano na poniedziałek, ma w nich wziąć udział także wojewoda lubelski. W piątek z powodu strajku na oddziałach szpitalnych nieobecnych było 170 pielęgniarek, a kolejne 60 pielęgniarek przebywało na zwolnieniach lekarskich. Pełne obsady pielęgniarek są na oddziałach intensywnej terapii i SOR. W SPSK4 zatrudnionych ogółem jest ok. 1,2 tys. pielęgniarek. Zazwyczaj średnio na jednej zmianie pracuje 250 pielęgniarek. W strajku uczestniczy około 300 osób - pielęgniarki przychodzą do szpitala, ale nie wykonują pracy, gromadzą się w sali konferencyjnej. W proteście uczestniczą także te pielęgniarki, które akurat nie mają dyżuru. Wstrzymanie planowych przyjęć pacjentów Nadal wstrzymane są przyjęcia planowe, udzielana jest tylko pomoc w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia. W szpitalu jest obecnie ok. 250 pacjentów, w ostatnich dniach część pacjentów wypisano do domu, niektórzy zostali przewiezieni do innych szpitali. Dyrekcja podjęła decyzję o wstrzymaniu planowych urlopów dla pielęgniarek i położnych w szpitalu. "Nie ma woli porozumienia ze strony dyrekcji. Strajk trwa. My zaproponowaliśmy dalsze ustępstwa, natomiast dyrekcja tylko rozmowy (w sprawie podwyżek) za rok" - powiedziała PAP sekretarz organizacji związkowej pielęgniarek i położnych w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 4 (SPSK4) Dorota Ronek. Radca prawny SPSK4 Kamil Golema powiedział PAP, że dyrekcja zaproponowała, iż zobowiąże się do udzielenie podwyżek od lipca 2019 r., ale rozmowy o ich wysokości i konkretnych kwotach podejmie dopiero wtedy, gdy będzie wiadomo, jaka jest sytuacja finansowa szpitala. Golema przypomniał, że do końca września szpital realizuje kontrakt z NFZ i nie wiadomo, w jakiej wysokości będzie kolejny kontrakt. Dyrekcja czeka też na rozporządzenia ministra zdrowia, które będą wprowadzać w życie "rozwiązania systemowe" wynikające z porozumienia podpisanego we wtorek w Warszawie przez Ministerstwo Zdrowia i NFZ z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych oraz Naczelną Radą Pielęgniarek i Położnych. Porozumienie to, dotyczące warunków zatrudnienia pielęgniarek, przewiduje m.in. włączanie do pensji zasadniczej dotychczasowego dodatku tzw. zembalowego, co ma przynieść wzrost od 1 września 2018 r. wynagrodzenia zasadniczego pielęgniarek i położnych zatrudnionych na umowę o pracę nie mniej niż o 1100 zł. Jak tłumaczył Golema brak możliwości planowania finansowego z dużym wyprzedzeniem w szpitalu powoduje, że dyrekcja nie może się zobowiązać do spełnienia oczekiwań pielęgniarek o udzielaniu im podwyżki w kwocie tysiąca zł w 2020 r. Dyrekcja SPSK4 proponuje protestującym pielęgniarkom włączenie od 1 lipca 856 zł do wynagrodzenia zasadniczego dotychczasowego dodatku tzw. zembalowego, z czego 190 zł już zostało włączone. Oczekiwania pielęgniarek Pielęgniarki domagają się wyższych podwyżek i oczekują, że dyrekcja znajdzie na to potrzebne środki w budżecie szpitala. Chcą one od 1 lipca włączenia 1050 zł brutto dodatku tzw. zembalowego do wynagrodzenia zasadniczego, a od lipca 2019 r. wzrostu wynagrodzenia zasadniczego o 500 zł brutto ze środków pracodawcy i kolejnego wzrostu o 500 zł brutto w 2020 r. także ze środków pracodawcy. Według pielęgniarek, dodatki z tzw. zembalowego i tak im się należą, a włączenie ich do pensji zasadniczej spowoduje realnie tylko niewielki wzrost płac. Ich zdaniem dyrekcja proponuje tylko "przesuwanie z tabelki do tabelki" środków, które pielęgniarki już mają zagwarantowane z NFZ. Jak tłumaczyła Ronek po włączeniu dodatku do pensji zasadniczej wzrost pochodnych (wyliczanych na podstawie płacy zasadniczej) będzie wynosił średnio ok. 200 zł, pod warunkiem, że pielęgniarka będzie pracować w godzinach nadliczbowych. "Jeśli nie będzie pracować w godzinach nadliczbowych, to dostanie 40 zł, 30 zł, a może nawet tego nie" - mówiła. Golema tłumaczył, że zaproponowane włączenie 856 zł do pensji zasadniczej wiąże się ze zwiększeniem wydatków szpitala o około 4,5 mln zł na pochodne od tego wynagrodzenia. Pielęgniarki nie chcą pozostać tylko przy włączeniu zembalowego do pensji zasadniczej i nie godzą się na odkładanie rozmów; przypominają, że spór zbiorowy w sprawie podwyżek trwa już trzy lata w tym szpitalu. Golema poinformował, że szpital podjął działania "w celu zabezpieczenia świadczeń w innych placówkach leczniczych". Jak tłumaczył, decyzja o ewakuacji pacjentów z SPSK4 nie zapadła, nie ma obecnie takiej konieczności, ale szpital musi być przygotowany się na taką ewentualność. Podwyżek płac domagają się pielęgniarki także w innych szpitalach uniwersyteckich w Lublinie. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pielęgniarki i położne chcą podwyżki o 1,5 tys. zł do uposażenia zasadniczego. Natomiast w Samodzielnym Publicznym Szpital Klinicznym nr 1 związek zawodowy pielęgniarek i położnych domaga się podwyżek wynagrodzenia zasadniczego w wysokości zależnej od stażu: dla pielęgniarek o najniższym stażu do 5 lat miałby ono wynosić co najmniej 3 tys. zł brutto, natomiast pielęgniarek ze stażem najwyższym - powyżej 35 lat - 5,8 tys. zł brutto. Dotychczasowe rozmowy związkowców z dyrekcją nie przyniosły porozumienia.