Za ocean wyemigrowali sto lat temu. Leo z zawodu jest technikiem elektronikiem wykłada na Uniwersytecie w Illinois, ale jego pasją są bańki mydlane. Robi je od 30 lat. A zaczęło się od książki o roztworach. Teraz Leo chce podzielić się swymi doświadczeniami z innymi i sam przymierza się do napisania książki o bańkach. Ile baniek puścił trudno zliczyć, największa według niego miała 1,5 m średnicy. Bańki robi dla przyjemności sprzęt czyli miednicę, pałeczki z płócienną pętlą i formy "ramki plastikowe" zabiera w każdą podróż. No i oczywiście płyny. Te są najważniejsze. Najlepsze do baniek produkuje się w USA. Z tych które można kupić w Polsce nie wychodzi. Puszczanie baniek to prawdziwa sztuka trzeba w odpowiednich proporcjach wymieszać odpowiednie płyny do tego trochę wody, cukru lub gliceryny - to po to aby bańki były mocniejsze. Pomagają mu koledzy chemicy z uniwersytetu.