Zdaniem dziennika, matka chłopca - 38-letnia mieszkanka powiatu lubelskiego, zatrzymana w sobotę w Puławach i przebywająca od tego czasu w policyjnym areszcie - jest w bardzo złym stanie psychicznym. To ona jako ostatnia miała kontakt z dzieckiem. "Ze względu na dobro prowadzonego postępowania na chwilę obecną nie ujawniamy szczegółów" - mówi Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak - jak pisze gazeta - że "matka chłopca to Monika S., była prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie", organizacji, która pomaga bezdomnym i potrzebującym. "Pod koniec 2018 r. pracownikami i darczyńcami wstrząsnęła informacja o nieprawidłowościach finansowych w Bractwie. Śledczy zarzucili Monice S. przywłaszczenie ponad 220 tys. zł zgromadzonych na rachunku organizacji. Do kradzieży miało dochodzić w latach 2017-18. Później lista zarzutów wydłużyła się. Kobieta miała podpisywać nieprawdziwe zaświadczenia o zatrudnieniu w stowarzyszeniu Stanisława Ch. i Adama K. i osiąganiu przez nich określonych dochodów. Na podstawie tych dokumentów mężczyźni mieli zaciągnąć kredyty w wysokości 38 tys. zł i 55 tys. zł. W ten sposób mieli doprowadzić dwa banki do niekorzystnego rozporządzenia mieniem" - czytamy w "Kurierze Lubelskim". Przesłuchany został już ojciec 10-latka, jednak policjanci wykluczyli jego udział w całym zdarzeniu.