Sąd zakazał mężczyźnie zbliżania się do pokrzywdzonej kobiety na odległość mniejszą niż 100 metrów oraz zobowiązał go do powstrzymania się od jakichkolwiek kontaktów z nią zarówno bezpośrednich jak i pośrednich. F. ma zapłacić tysiąc złotych grzywny i przez cztery lata będzie poddany nadzorowi kuratora. Wyrok nie jest prawomocny. Sąd uznał za bezspornie udowodnione, że mężczyzna w kwietniu i maju ubiegłego roku wielokrotnie nachodził studentkę w akademiku, obserwował ją w miejscach publicznych, usiłował nawiązać bezpośrednie kontakty, deklarował uczucia i składał propozycje współżycia seksualnego. Dostosował swoje życie do chęci nawiązania kontaktu z pokrzywdzoną do tego stopnia, że zamieszkał w samochodzie zaparkowanym przed wejściem do akademika, aby śledzić kobietę. Próbował nawiązać rozmowę nawet w kościele, choć wiedział, że studentka nie chce się z nim spotykać. Biegł za nią krzycząc jej imię, publicznie wyznawał uczucia wzbudzając sensację - mówiła sędzia Marcelina Kasprowicz uzasadniając wyrok. - Tego rodzaju zachowanie w sposób istotny wywołało u niej poczucie zagrożenia i naruszyło jej prywatność - podkreśliła sędzia. W czerwcu ubiegłego roku na ulicy doszło do awantury. Gdy studentka powiedziała, że nie chce kontaktów, F. zwyzywał ją, opluł, zagroził pobiciem. Został zatrzymany przez policję i aresztowany. Zbigniew F. był badany psychiatrycznie. Biegli orzekli, że podczas popełniania zarzucanych mu czynów miał ograniczoną poczytalność, ale - jak podkreśliła sędzia - był zdolny do tego, by oceniać swoje uczucia i racjonalizować je.