Od jakiegoś czasu automaty z ochraniaczami zniknęły ze szpitala dziecięcego. Z założenia jednorazowe, w większości przypadków używane były wielokrotnie. Ludzie nie za każdym razem kupowali nowe ochraniacze, tylko nosili te porwane worki. Jeżeli ktoś ma kogoś na oddziale i przychodzi w odwiedziny 2-3 razy dziennie to to też jest jakiś wydatek - mówi Agnieszka Osińska z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Słuchaj Faktów RMF FM