Był to pierwszy w Lubelskiem pogrzeb ofiar wypadku polskiego autokaru, do jakiego doszło nad Balatonem na Węgrzech. W jego następstwie zginęło 19 osób, a 32 odniosły obrażenia. Wśród pielgrzymów do Maryjnego Sanktuarium w Medjugorie w Bośni i Hercegowinie, była rodzina Dziołaków z Zakalinek, gmina Konstantynów: małżeństwo Danuta i Andrzej oraz ich dzieci - 5-letnia Monika, 14-letni Karol, 12-letni Wojtek i 11-letni Jacek. Monika i jej bracia tworzyli znaną w Lubelskiem i w kraju kapelę rodzinną Dziołaków. W wypadku śmierć ponieśli państwo Dziołakowie i ich najmłodsze dziecko. Chłopcy doznali obrażeń. Wciąż bardzo ciężki jest stan zdrowia polskiego kierowcy. - Na jutro zaplanowano konsultacje opiekujących się nim lekarzy z profesorem Pyjezeszem ze szpitala uniwersyteckiego w Budapeszcie. Zadecydują czy stan chorego pozwala na podjęcie próby przetransportowania go do szpitala w Budapeszcie - powiedziała radiu RMF polska konsul na węgrzech Teresa Notz. Oprócz kierowcy na oddziale intensywnej terapii leży jeszcze troje Polaków. Jednak lekarze zapewniają, że ich stan jest stabilny i nie grozi im niebezpieczeństwo.