Reklama

Lubelskie: Pijany lekarz zaatakował ratowników karetki, którą sam wezwał

51-letni były już lekarz z chełmskiego pogotowia ratunkowego (woj. lubelskie) zaatakował w weekend kolegów z karetki, którą... sam wezwał. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. O sprawie czytamy w "Dzienniku Wschodnim".

Do zdarzenia doszło w sobotę (13 czerwca) na ul. Św. Mikołaja w Chełmie.

Karetka pogotowia została wezwana przez 51-letniego mężczyznę do jego znajomej. Kobieta, jak relacjonowała "Dziennikowi Wschodniemu" sierżant Angelika Głąb-Kunysz z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie, odmówiła jednak jakiejkolwiek pomocy.

51-letni lekarz był pijany i zachowywał się agresywnie. Jak twierdzą ratownicy, "ruszył z łapami".

Na miejsce wezwano policję. Badanie wykazało u 51-latka 1,5 promila alkoholu w organizmie.

Ratownicy, którzy brali udział w interwencji, znają mężczyznę - jeździł on z nimi w jednym z zespołów. "Stąd mógł sobie pozwolić na więcej. Bo kolega, bo znajomy, bo doktor - każdy chciał z nim dobrze żyć" - mówią w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".

Reklama

Mężczyzna noc spędził w areszcie. Usłyszał już zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariuszy publicznych podczas pełnienia obowiązków służbowych oraz kierowania w stosunku do ratowników gróźb.

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy