Kontrakt z Francuzami został zawarty w chwili, gdy cały przemysł lotniczy w Polsce przeżywa głęboki kryzys. Najlepszym przykładem zapaści jest fakt, że z ponad 10 tys. ludzi kiedyś pracujących w firmie, dziś w świdnickich zakładach zostało nieco ponad 2 tys. osób. Polska armia nie ma pieniędzy, więc zamówień na śmigłowce oraz samoloty jest niewiele. Tymczasem warto wspomnieć, że PZL Świdnik produkuje np. dobre i nowoczesne samoloty szkoleniowe, mogące z powodzeniem konkurować z tymi z Zachodu. Jak dowiedział reporter RMF, współpraca z Francuzami rokuje pewne nadzieje: trwają rozmowy z Dassault Aviation w sprawie produkcji innych części do samolotów. Kondycji zakładów na pewno pomogłyby także rządowe decyzje dotyczące przetargu na kupno i częściową produkcję w Polsce wielozadaniowych maszyn dla wojska, ale ten ciągnący się przetarg wciąż nie jest rozstrzygnięty.