Kontrolerzy rozprowadzali przeterminowane bilety wśród rodziny i znajomych. Gwarancję bezpieczeństwa dawało zdjęcie rewidenta dołączone do biletu. Interes kwitł, ale do czasu. Znalazła się jedna uczciwa osoba i sprawa trafiła do prokuratury. Mówiło się wtedy o wielkich stratach. Okazało się jednak, że nie są one tak duże, by mówić o przestępstwie. Zebrane dowody nie pozwalają ponadto stwierdzić jednoznacznie, że kontrolerzy przy zawieraniu umów z MPK nie mieli zamiaru rzetelnie wypełniać swoich obowiązków.