Lekarz ma także zapłacić 7,2 tys. zł grzywny i zwrócić przyjęte korzyści. Wyrok nie jest prawomocny. 62-letni obecnie Seweryn S., jako chirurg w Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie, domagał się i przyjmował łapówki za opiekę lekarską oraz zabiegi przeprowadzane pacjentom cierpiącym na przewlekłą niewydolność nerek, którzy poddawani byli dializom. W latach 1991-2006 - jak ustalił sąd - lekarz przyjął 33 łapówki od pacjentów lub ich rodzin, a w sześciu przypadkach żądał pieniędzy, ale pacjenci odmówili ich wręczenia. Od czterech zarzutów korupcyjnych postawionych przez prokuraturę sąd uniewinnił go z braku dowodów. Wysokość łapówek wynosiła od 100 do 1000 zł, najczęściej przyjmował 200 lub 300 zł. W 2006 r. lekarz został zatrzymany przez policję, pół roku spędził w areszcie, został zwolniony za poręczeniem majątkowym. Seweryn S. podczas procesu nie przyznawał się do winy i kwestionował zeznania świadków, którzy opisywali jak dawali mu pieniądze. Utrzymywał m.in., że są do niego uprzedzeni jako do lekarza. Uzasadniając wyrok sędzia Aleksandra Machel-Dzik powiedziała, że zeznania świadków zasługują na wiarę, były rzeczowe, wyważone i logiczne. Świadkowie byli pozytywnie nastawieni do oskarżonego, mieli o nim dobrą opinię jako o lekarzu, dziękowali mu za zabiegi, ale przyznawali, że wręczali mu pieniądze - mówiła sędzia. Machel-Dzik podkreśliła wysoki stopień szkodliwości społecznej czynów popełnionych przez S. Kwoty wręczane lekarzowi - choć mogą wydawać się obiektywnie nieduże - stanowiły znaczne obciążenie dla ludzi przewlekle chorych, nie mających możliwości zarobkowych, utrzymujących się z niewielkich rent. Wiedzieli oni, że jeszcze niejednokrotnie mogą trafić na zabieg do tego lekarza i czuli się zmuszeni sytuacją do dawania pieniędzy. - Wysupłanie tych pieniędzy było dla nich istotną dolegliwością - podkreśliła sędzia.