- Patrol policji jest w pobliżu klasztoru. Jeśli otrzymamy zgłoszenie, że ktoś wbrew woli właściciela wchodzi na teren klasztoru, wtedy będziemy interweniować. Do piątkowego popołudnia nie było potrzeby interwencji - powiedział w piątek rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej policji w Lublinie Janusz Wójtowicz. Klasztoru pilnują też ochroniarze. W nocy z czwartku na piątek siostry zawiadomiły policję, że wokół budynku kręci się kilka osób. Miały być widziane na zalesionym wzgórzu nad klasztorem, być może były ubrane w habity. Ponoć błyskały jakieś świtała, dochodziły męskie głosy. Przybyli na miejsce policjanci nikogo nie zastali. Jeszcze w nocy pod klasztorem pojawiła się grupa dziennikarzy z różnych mediów. W piątek metropolita lubelski uruchomił ośrodek pomocy dla byłych sióstr betanek, eksmitowanych z klasztoru. Ma on udzielać im wsparcia duchowego a także pomocy organizacyjnej i medycznej. Ośrodek mieści się przy kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny przy ul. Staszica 16. Prokuratura wyjaśnia okoliczności pobytu zbuntowanych betanek w klasztorze w Kazimierzu i sprawdza, czy nie doszło tam do przestępstw. Przesłuchała w środę dwie byłe zakonnice, kolejne dwie nie stawiły się w czwartek na wyznaczoną godzinę. W piątek prokuratura nie przesłuchiwała byłych betanek. Nie wiadomo, kiedy może to nastąpić. W środę z klasztoru w Kazimierzu Dolanym eksmitowano 62 osoby. Byłe betanki przewieziono do trzech domów rekolekcyjnych, ale nie skorzystały z przygotowanych dla nich tam pomieszczeń. Odjechały w nieznanym kierunku. Nie wiadomo, gdzie się obecnie znajdują. Jeszcze w środę po eksmisji do odzyskanego klasztoru wprowadziły się zakonnice Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej.