Mężczyzna będzie mógł ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po 40 latach - orzekł sąd. Wyrok nie jest prawomocny. Do zbrodni, która poruszyła mieszkańców miasta, doszło w styczniu 2006 r. w jednym z bloków przy ul. Skrzetuskiego, w osiedlu LSM w Lublinie. Zmasakrowane zwłoki 42-letniej Danuty B. oraz jej 26-letniej córki Ewy znalazła na drugi dzień rodzina. Sprawca zadał im po kilkanaście ciosów tępym narzędziem, a Danutę B. ugodził także nożem lub ostrym szpikulcem. Zabił też psa. Z mieszkania zniknęło kilka telefonów komórkowych. O zabójstwa prokuratura oskarżyła 33-letniego dziś Sławomira P., który w początkowo przyznał się do winy, a później odwołał to. Uzasadniając wyrok sędzia Jarosław Kowalski podkreślił, że sąd nie dał wiary tłumaczeniom oskarżonego, jakoby jego początkowe przyznanie się do winy było wymuszone. Nie potwierdziły tego przesłuchania policjantów, którzy zajmowali się sprawą, ani opinie biegłych psychiatrów. W swoich wyjaśnieniach oskarżony nie podał dokładnych okoliczności zabójstw, a gdyby zeznania były wymuszone, to dotyczyłyby też szczegółów zbrodni - argumentował sędzia. W szambie przy domu, w którym mieszkał oskarżony znaleziono szczątki telefonów komórkowych, które wcześniej zostały spalone. Biegli ustalili, że odpowiadały one typom aparatów, które zginęły z mieszkania zamordowanych kobiet. Nie zdołali jednak ustalić jak długo leżały w szambie. W ocenie sądu motywem zbrodni miało być zachowanie Ewy B., która namawiała ówczesną żonę oskarżonego do rozwodu i starała się pomóc w jego przeprowadzeniu. - Dla oskarżonego było to równoznaczne z zawaleniem się całego jego dotychczasowego życia - dodał sędzia. Sędzia Kowalski dodał, że zarówno w toku postępowania przygotowawczego w prokuraturze, jak i przed sądem, nie udało się stwierdzić w jaki sposób oskarżony dostał się do miejsca zbrodni ze swego mieszkania w podlubelskim Ciecierzynie. Nie znaleziono narzędzia zbrodni, nie udało się też dokładnie ustalić czasu śmierci ofiar. Biegli krytycznie ocenili sposób przeprowadzenia oględzin miejsca zbrodni. Kowalski zaznaczył, że przewodniczący pięcioosobowego składu orzekającego, czyli on, złożył zdanie odrębne, co do całości rozstrzygnięcia. Obrońca oskarżonego zapowiedział złożenie apelacji. Wtorkowy wyrok był już trzecim rozstrzygnięciem sądu pierwszej instancji w tej sprawie. W październiku 2008 r. lubelski sąd okręgowy uniewinnił oskarżonego. Wyrok uniewinniający utrzymał w mocy sąd apelacyjny. Natomiast na skutek kasacji wniesionej przez prokuraturę Sąd Najwyższy nakazał ponowne zbadanie sprawy. W ponownym procesie Sąd Okręgowy w Lublinie uznał Sławomira P. za winnego i skazał go na karę dożywotniego więzienia. Ten wyrok uchylił sąd apelacyjny i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.