"...Każda broń ma swoje szyki, My też szyków mamy w bród, Tyraliery, harcowniki, Ale szarża - to nasz cud! Błyszczą szable, proporcami Targa koni wściekły cwał, Ziemia drży pod kopytami, W sercu zapał, rozkosz, szał. W uszach szum, w oczach purpura, W niebo groźnie bije krzyk: Szwoleżery, naprzód! Hura!... Oto szwoleżerski szyk!..." "Szwoleżerski Szyk" - Bolesław Wieniawa-Długoszowski Bitwa pod Komarowem zwana "drugim cudem nad Wisłą" jest niewątpliwie jedną z najchlubniejszych kart w historii polskiej kawalerii. Rocznica tej bitwy stanowi ważną datę dla wszystkich formacji kawalerii ochotniczych w całej Polsce. Jak co roku na uroczystość zjadą ułani z różnych zakątków kraju by godnie uczcić to wydarzenie. Ten zaszczytny obowiązek dotyczy także każdego z nas, każdego kto kultywuje chwalebne tradycje polskiej kawalerii! - napisał Ułan z Sącza na Forum kawalerii RP. Obchody rocznicowe rozpoczął ceremoniał wojskowy przeprowadzony przez żołnierzy z 3. Brygady Obrony Terytorialnej w Zamościu. Następnie odbyło się powitanie uczestników przez Wójta Gminy Komarów-Osada Panią Wiesławę Sieńkowską oraz polowa Msza Św. celebrowana przez ks. Kanonika Grzegorza Chabroza, ks. dr. hab. Franciszka Juchimiuka i ks. Mieczysława Filipa. W dalszej części uroczystości oddano hołd poległym w bitwie. Odmówiono apel poległych, złożono wieńce. W artystyczną oprawę obchodów rocznicowych przygotowała młodzież Publicznego Gimnazjum w Komarowie-Osadzie, Klub Seniora "Legenda" i Zespół Wokalny działający przy SOK w Komarowie-Osadzie. I w końcu nadszedł czas na to, na co licznie zgromadzona ludność czekała - pokaz szarży Kawalerii Polskiej. Po sformowaniu szyku dowódcy szwadronów Kawalerii Ochotniczej zdali meldunek dowódcy zgrupowania pułkownikowi Tomaszowi Dudkowi. Meldunek został przekazany przez: sierżanta Ryszarda Szpatuśko ze Stowarzyszenia Szwadron Jazdy RP im. Ziemi Zamojskiej z Zamościa, majora Jerzego Wojciecha Sienkiewicza z Kieleckiego Ochotniczego Szwadronu Kawalerii im. 13. Pułku Ułanów Wileńskich, rotmistrza Jana Znawca ze Szwadronu Niepołomice w barwach 8. Pułku im. Księcia Józefa Poniatowskiego, Przemysława Sokoła z Ochotniczego Szwadronu Kawalerii w barwach 7. Pułku Ułanów Lubelskich. Następnie meldunek gotowości kawalerii do uczestnictwa w uroczystościach gospodarzowi gminy - Pani Wiesławie Sieńkowskiej złożył dowódca zgrupowania. Przebieg pokazów kawaleryjskich komentował ułan Jarosław Banasik ze Szwadronu Niepołomice. W wykonaniu kawalerzystów mogliśmy podziwiać: przemarsz sformowanego szyku, inscenizacja potyczki wraz z efektami pirotechnicznymi (wybuchy i wystrzały), szarża kawalerii, pokazy musztry i umiejętności władania białą bronią (szabla i lanca). W szarży wzięło udział 45 ułanów konnych i 5 spieszonych, 50 koni i taczanka oraz nie wymieniony jeszcze 1. Pułk Korpusu Ochrony Pogranicza z Bielska Białej. Po zakończonych uroczystościach ułani w szyku trójkowym odjechali do Stanicy Kawalerii w Krzywymstoku Kolonii. Uroczystości rocznicowe stanowią dla przybyłych ułanów stały element ich życia. Co roku przybywają pod Komarów w ostatnią sobotę sierpnia do Stanicy Kawalerii. W godzinach popołudniowych odbywa się rozpoznanie terenu oraz modlitwa przy mogile w miejscu walk. Niektórzy tak jak np. Jerzy Wojciech Sienkiewicz (prawnuk Henryka Sienkiewicza) ze swoim szwadronem, przybywają tu konno, spędzając w siodle około tygodnia. Wyruszają z Oblęgorka i pokonują trasę około 300 km. Swój rajd konny wpisali jako stały element działalności 13. Pułku Ułanów Wileńskich. 13. Pułk Ułanów Wileńskich nie brał udziału w bitwie pod Komarowem 31 sierpnia 1920 r., ale jak mówi Jerzy Wojciech Sienkiewicz nie kryjąc wzruszenia: Przyjeżdżam tu w święte miejsce żeby się pokłonić. Po Grunwaldzie, Kircholmie i Wiedniu to Komarów?- nie może dokończyć zdania gdyż głos mu się łamie. - Nigdy przedtem w XX w. i nigdy potem nie było takiej kawaleryjskiej bitwy, w takim wydaniu i o takim znaczeniu końcowym. Pokonano przecież niezwyciężoną armię Budionnego. To był koniec inwazji komunizmu na zachód. - Tak naprawdę to nie wiem skąd wzięło się u mnie umiłowanie do konia, ale myślę, że wynikało to z tradycji domowych, lektury jaką byliśmy karmieni jako dzieci i miejsca w jakim się wychowałem - mówi Jerzy Wojciech Sienkiewicz. - Kiedy jako małe dziecko gdzieś się zapodziałem to wiadomo było, że jestem w stajni. Jak tylko mogłem wdrapywałem się na żłób, a potem na grzbiet konia. Konie były u nas odkąd pamiętam. Mój pradziad otrzymał przecież od narodu 518 mórg ziemi i 87 ha lasu wraz z domem mieszkalnym, a jedyną siłą pociągową były w tamtych czasach i aż do lat 60. XX w. właśnie konie. U nas była to rasa małopolska w typie kieleckim. Pradziad z niczego nie był tak zadowolony jak z tego majątku, kawałka polskiej ziemi. Kultywowanie tradycji kawaleryjskich też związane jest z moją rodziną. W 1920 r., na miesiąc przed Bitwą Warszawską ginie brat mojej babki porucznik Piotr Cielecki. Został postrzelony w brzuch na moście rzeki Styr. Służył w 8. Pułku Ułanów im. Księcia J. Poniatowskiego pod dowództwem Krzeczunowicza, który miał znaczący udział w bitwie pod Komarowem. To wszystko wpłynęło na moje życie. Dlatego Bitwa pod Komarowem i obchody jej rocznic są tak ważne dla tych, którzy hołdują męstwu, braterstwu i poszanowaniu tradycji oraz umiłowaniu ziemi ojczystej i temu co tworzy Jej historię. Chwała zwycięzcom szarży pod Komarowem i tym, którzy po latach pielęgnują pamięć o jej uczestnikach. Beata Biszczan