- Zaproszenie do wzięcia udziału w plenerze przyjąłem z wielkim honorem i oczywiście jest mi bardzo miło, choć spadło to na mnie nieoczekiwanie. Przyjechałem do Polski ze swoimi małymi dziećmi i pragnę pokazać im Polskę. Tak się złożyło, że Adam Niklewicz ma swoją wystawę w Zamościu, w związku z czym tu jestem. Przyjechałem też z pewną ideą - żeby zorganizować w Zamościu swoją wystawę, którą zrobiłem w Nowym Jorku, a nazwałem ją "Zamość, Zamość". Ta wystawa byłaby kontynuacją i częścią tego, co mogłoby zdarzyć się w Zamościu - podkreśla Jerzy Kubina. - Urodziłem się tutaj, w kamienicy o ceglanej polichromii (przyp. autora - kamienica Linkowska przy Rynku Wielkim). Jestem z Zamościem bardzo związany, a przeżycia wspomnień są tak mocne, że byłem zmuszony i zobligowany do wykreowania i stworzenia pewnej serii obrazów, które dotykają Zamościa. Ilekroć przyjeżdżam widzę tę dynamikę zmian i inności. Kiedy się tutaj urodziłem, Zamość wyglądał zupełnie inaczej, była inna rzeczywistość. Za każdym razem kiedy tu jestem to ta wizyta wprowadza wielką destrukcję, bo ta zmienność dotyczy również pewnych żywych wspomnień. Te przechadzki po Zamościu są dla mnie czasami radosne, czasami bolesne - dodaje artysta. - Jestem malarzem, robię również performens i instalacje. Teraz pracuję nad obrazami które nie są technologią klasyczną, są to transparentne, przeźroczyste formy, które polegają na warstwowości. Jest to inny rodzaj technologii i trudno ją tłumaczyć. Mają one pewne fluidy z Zamościa - akcentuje Kubina. - Wystawa "Zamość, Zamość" została w Stanach przyjęta bardzo pozytywnie. Byłem zaskoczony, że aż tak dużo ludzi przyjęło z dużym aplauzem to, co zrobiłem. Z tej wystawy dużo obrazów sprzedałem, co też świadczy o zainteresowaniu nią. Mówienie o tematyce, to jest tak, jak opowiedzieć pani, jak wygląda ten obraz. To nie jest tak, że namalowałem kamieniczkę, to jest zupełnie inna technologia. To jest zjawisko przestrzenności, wibracji. To jest tak, jak bym panią wrzucił w swoją paletę, wymieszał i później mogłaby pani powiedzieć, jak to wygląda. Nie jest to malarstwo tradycyjne, dlatego trudno mi to opowiedzieć. Ja używam zupełnie innych metod przekazu. Są to warstwy przenikających się form, jest to mieszanina między fotografią, malarstwem, kolażem (collage). Trwają owocne rozmowy z dyrektorem Jerzym Tyburskim na temat pokazania tutaj moich prac. Jestem zachwycony, że w Zamościu z ludźmi tak cudownie się pracuje. Jestem pełen pozytywnych odczuć, że wystawa zostanie zorganizowana - podsumowuje artysta. - W planach, w przyszłym roku, wystawa w Meksyku, w Gualahara. Robiłem już tam wystawę, teraz jest propozycja z innej galerii. Mam pewne propozycje z Francji, tam pracują moi przedstawiciele, marzę jednak o wystawie w Zamościu - zdradza Kubina. - Na co dzień zajmuje mnie praca twórcza, robię również dekoracje wnętrz. To są zlecenia i projekty na określone zamówienia. Mieszkam w stanie Nowy Jork, w bardzo dobrej dzielnicy Nowego Jorku i mam studio artystyczne na Greenpoincie. Zapraszam wszystkich do mojego studia - akcentuje artysta. Teresa Madej