Wystawę pt. "Droga" w BWA - Galera Zamojska dedykuje matce, która odeszła do lepszego ze światów w styczniu br. Zaprezentowane prace to wynik jego drogi życiowej i artystycznej, to rezultat przeznaczenia i powołania. Jerzy Derkacz jest już w zupełnie innym miejscu swojej drogi artystycznej. Jest blisko sztuki, ducha i człowieka. Dokąd prowadzi ta "Droga", pytam artystę na chwilę przed otwarciem wernisażu. Jerzy Derkacz - Ostatnio takie pytanie zadałem pewnemu panu przy Trakcie Napoleońskim, gdzie stał wiatrak stary, i ten starszy człowiek na tak postawione pytanie odpowiedział: Ta droga prowadzi wszędzie, a nawet podejrzewam, że prowadzi do Moskwy. A to było w okolicach Sarnakowa, skąd Napoleon szedł w 1812 roku na Moskwę. To jest jakby etap, miejsce gdzie się spotykamy i zadajemy sobie takie pytanie. Mam nadzieję, że poprowadzę swoje prace dalszą drogą. Tych dróg jest kilka, jak widać na wystawie. Są cztery cykle, które spinają tytuł "Droga" i trzy instalacje artystyczne, które też są "Drogą". Stoimy przed pługiem, który "czyta ziemię". To jest takie przesłanie podwójne, do człowieka, który fizycznie orze i do człowieka, który fizycznie przekłada kartki książki. Jeden odkrywa tajemnice ziemi, żeby ta ziemia coś dała, drugi, intelektualista - odkrywa tajemnice, jaką zawiera książka. Teresa Madej - Pana ulubiona książka? Jerzy Derkacz - To są książki Remarque (Remark). Inne to wszelkiego rodzaju albumy i słowniki. Teresa Madej - Kolejna część ekspozycji to "Twarze Papieża". Jerzy Derkacz - Na twarzach Ojca Świętego Jana Pawła II widać upływ czasu, który jest świadectwem drogi jaką przebywa. Pokazałem początek i koniec pontyfikatu. Od młodego, pełnego energii Ojca Świętego do staruszka. Z każdego z tych rysunków emanuje zaduma, skupienie, uduchowienie tego człowieka. Mimo, że twarz się zmienia i robi coraz starsza, za każdym razem jest to ten sam człowiek, z bogatym wnętrzem, napełnione duchem. Mam nadzieje, że te rysunki oddają ten charakter. Teresa Madej - Oddają znakomicie. Proszę powiedzieć, czy na swojej drodze życiowej i artystycznej napotkał pan zagubionych? Czy są tacy w pracach? Jerzy Derkacz - Są tacy. Jest tutaj instalacja prezentująca trzech wędrowców, nadzy, ciągną swój dobytek w postaci makulatury, puszek aluminiowych i butelek. Trochę przypominają współczesnych "Trzech króli", którzy idą gdzieś, by te "dary" złożyć. Oni, być może, wiozą to do punktu skupu, by mieć parę złoty na przeżycie. Teresa Madej - To raczej droga do nikąd. Jerzy Derkacz - Być może. Ja stawiam takie pytanie, retoryczne. Nie próbuję na to odpowiedzieć. Ja pokazuje tych ludzi, że są tacy między nami, że oni koło nas pchają te wózki. Często my się od nich odwracamy, bo są śmierdzący. Ci są nadzy, nie mają ubrania. Chciałem w ten sposób podkreślić ich bezsilność i bezdomność. Teresa Madej - To obdarł ich pan ze wszystkiego? Jerzy Derkacz - Nie ze wszystkiego. Maja siłę, to widać. Są muskularni. Teresa Madej - Mają siebie! Jerzy Derkacz - Mają siebie. Tworzą jakby "trójkę", jakby taką wspólnotę. I często, jakby w takiej wspólnocie, współpracują. Często widzę u siebie, na Ursynowie, jak oni pracują w grupach. Jedno radio, trzech słucha, jeden dyskutant, jeden przywódca. Mają określone rewiry. Teresa Madej - Jest jeszcze jeden temat. Jerzy Derkacz - To droga krzyżowa - bardzo symboliczna, z symbolicznym tekstem. Sceny drogi krzyżowej doprowadzone są do pewnego minimum. Posługuję się w niej kratką, centymetr na centymetr, zagięcie, ugięcie, podgięcie - to tworzy symboliczna drogę. Są także bardzo współczesne teksty mojego autorstwa. Opisują współczesną "drogę krzyżową" człowieka. Oparte są na moich przeżyciach i doświadczeniach. Teresa Madej - Gdyby pan mógł, zawróciłby pan ze swojej drogi? Jerzy Derkacz - Nie! Ciężka to była droga. Decyzje podjęła moja mama, jak jej wręczyłem laurkę z różą. Stwierdziła wówczas, że mam talent, choć do tej pory nie chciała słyszeć, bym poszedł do Liceum Plastycznego, bym wybrał taka drogę. Jest to droga trudna, nie ukrywam tego, pełna poświęceń, bo nie wszyscy odnoszą sukcesy, nie wszyscy mogą się wybić, nie wszyscy mogą być artystami - mogą być plastykami, artystami zostaje niewiele osób. Teresa Madej - Jest więc pan spełniony? Jerzy Derkacz - Myślę, że tak. Artystą bywam, dziś tu, czuję się takim. Teresa Madej - A na co dzień jest pan człowiekiem, który przemierza własną drogę? Jerzy Derkacz - Artysta bez swojej drogi nie jest artystą, jest tylko naśladowcą, kopistą, rejestratorem. Od artysty wymaga się czegoś więcej. Teresa Madej - Gratuluję tej artystycznej drogi! * * * "Stróżem Ładu" nazywa Jerzego Derkacza Wojciech Piotr Kwiatek w katalogu do wystawy "Droga". Autor: Teresa Madej