Są więc podstawy ku temu, by użyte w tytule słowa uważać za prawdziwe. Oczywiście w odniesieniu do Lubelszczyzny. Zamościanie zaprezentowali się najlepiej z 4 występujących w IV grupie III ligi drużyn z województwa lubelskiego. W dzisiejszym meczu pokonali najsłabiej spisującą się drużynę z regionu - biłgorajską Ładę. Trzecioligowe derby Zamojszczyzny zgromadziły na stadionie około trzech i pół tysiąca kibiców, którzy nie patrząc na niesprzyjające warunki atmosferyczne przyszli kibicować swojej drużynie. Opłaciło się. W prestiżowym meczu - wszak walka była o tytuł najlepszej drużyny Zamojszczyzny - o tę jedną bramkę lepsi byli gospodarze. Choć trzeba przyznać, że zwycięstwo wcale nie przyszło łatwo. O pierwszej połowie właściwie nie ma co pisać. Po prostu odbyła się. Żadna z drużyn nie wypracowała sobie sytuacji strzeleckich. Łada zagrała bardzo defensywnie, a Hetman nie miał sposobu na grę. Owszem, widoczna była przewaga miejscowych, co z tego jeśli z niej nic nie wynikało. Nie wiem jakie słowa padły w szatni. Co trener Cecherz powiedział swoim podopiecznym, że po przerwie wyszła na boisko zupełnie inna drużyna? Tego się pewnie nie dowiemy. Najważniejsze, że w końcu zaczęła się gra. W 49 minucie bliski zdobycia bramki był Tomasz Margol. Minął dwóch obrońców i strzelił na bramkę Fokina, niestety niecelnie. Trzy minuty później przypomniał o sobie - bardzo statyczny w I połowie - Daniel Onyekachi. Przedarł się z piłką po skrzydle pod linię końcową boiska, odegrał do środka do Jakuba Cieciury, który wycofał piłkę do wbiegającego w pole karne Tomasza Łuczywka. Łuczywek strzelił w krótki róg, ale bramkarz gości zdołał wybić piłkę. Wybicie było tak niefortunne, że trafiło ponownie do Łuczywka i dobitka, tym razem głową okazała się już skuteczna. Choć trzeba przyznać, że zwycięstwo wcale nie przyszło łatwo. O pierwszej połowie właściwie nie ma co pisać. Po prostu odbyła się. Żadna z drużyn nie wypracowała sobie sytuacji strzeleckich. Łada zagrała bardzo defensywnie, a Hetman nie miał sposobu na grę. Owszem, widoczna była przewaga miejscowych, co z tego jeśli z niej nic nie wynikało. Nie wiem jakie słowa padły w szatni. Co trener Cecherz powiedział swoim podopiecznym, że po przerwie wyszła na boisko zupełnie inna drużyna? Tego się pewnie nie dowiemy. Najważniejsze, że w końcu zaczęła się gra. W 49 minucie bliski zdobycia bramki był Tomasz Margol. Minął dwóch obrońców i strzelił na bramkę Fokina, niestety niecelnie. Trzy minuty później przypomniał o sobie - bardzo statyczny w I połowie - Daniel Onyekachi. Przedarł się z piłką po skrzydle pod linię końcową boiska, odegrał do środka do Jakuba Cieciury, który wycofał piłkę do wbiegającego w pole karne Tomasza Łuczywka. Łuczywek strzelił w krótki róg, ale bramkarz gości zdołał wybić piłkę. Wybicie było tak niefortunne, że trafiło ponownie do Łuczywka i dobitka, tym razem głową okazała się już skuteczna. wald