Wcześniej, o 10 odbyło się spotkanie organizacyjne przedstawicieli manifestujących ze służbami mundurowymi. - Teraz nie ma zmiłuj - mówi Interii Edyta Ozygała, przewodnicząca protestu. - Dotychczas często szliśmy policjantom na rękę, przepuszczaliśmy więcej ciężarówek, gdy zapchane były tak zwane strefy buforowe. Od dziś tylko tyle, ile ustalone - dodaje. A ustalone jest przepuszczanie co godzinę trzech ciężarówek - jedną z przewozem komercyjnym, drugą ADR (materiały niebezpieczne, łatwopalne, chemikalia), a trzecią, towary łatwopsujące się (na przykład żywność z krótkim terminem przydatności do spożycia). 30 minut po tym przepuszczana będzie pomoc humanitarna, ale za to w nieograniczonym zakresie. Manifestantom nie pozwolono za to na ustawienie w miejscu protestu ciężarówki z przyczepą. Mogą tam się znajdować wyłącznie przyczepy kempingowe (wynegocjowano w poniedziałek dwie) oraz auta osobowe. - Przyczepa, to nie to samo co naczepa, panie redaktorze - mówi Edyta Ozygała, posyłając porozumiewawcze spojrzenie. Może to oznaczać, że protestujący będą próbowali kolejnych wybiegów. Dorohusk. Gigantyczne kolejki W kolejce tirów do odprawy stoi ponad 2000 pojazdów. Jak informuje kom. Ewa Czyż z chełmskiej policji, czas oczekiwania na odprawę to w tej chwili około 70 godzin. Mówimy jednak o momencie przed wznowieniem protestu, kiedy to wielu ukraińskich przewoźników, mając nadzieję na przekroczenie granicy, skierowało swoje ciężarówki właśnie do Dorohuska. Biorąc pod uwagę, że akcja protestacyjna w Hrebennem, Medyce i Korczowej trwała nieustannie, wydawać się mogło, że właśnie w Dorohusku może się to udać. Infrastruktura na przejściu granicznym nie pozwoliła jednak na odprawienie większej liczby pojazdów, a co za tym idzie - rozładowanie kolejki. W związku z tym pojawił się nowy problem - bezpieczeństwo w ciągu drogi krajowej nr 12. Kolejka sięga w tej chwili ok. 70 kilometrów, czyli mniej więcej miejscowości Dorohucza. To miejsce, w którym droga nie jest tak szeroka jak dalej. Tiry stojące na poboczu stwarzają więc realne zagrożenie dla mieszkańców okolicznych domów oraz innych uczestników ruchu. Pisaliśmy o tym tutaj. Aby nieco poprawić sytuację, mundurowi postanowili skorzystać z węzła drogowego Piaski-Zachów, by kierować ciężarówki w stronę drogi wojewódzkiej nr 836 na Krasnystaw. Ma to, przynajmniej w teorii, pozwolić na utworzenie dodatkowych miejsc oczekiwania dla tirów. Od poniedziałku w Dorohusku pojawia się jednak jeszcze jeden kłopot - do przewoźników dołączyli rolnicy. Bartłomiej Szajner poinformował, że grupa ok. 40 gospodarzy zamierza protestować na Lubelszczyźnie. - Będziemy bronić naszych gospodarstw - mówi Interii. Aktualnie chodzi już nie tylko o kwestię importu zbóż z Ukrainy, ale także cukru. - Do Unii wjeżdża w tej chwili nawet 35 razy więcej cukru niż przed zawieszeniem kontyngentu - dodaje Szajner. - Będziemy musieli zmniejszać zasiewy buraka cukrowego, a efekt tego jest jeden - stracimy rentowność. Protest przewoźników i rolników w okolicy przejścia granicznego w Dorohusku ma potrwać do 8 marca. Z Dorohuska dla Interii Łukasz Dubaniewicz