Galeria działa w prywatnym zakładzie fotograficznym Adama Gąsianowskiego, na parterze kamienicy na Rynku Wielkim w Zamościu. Eksponaty, które Gąsianowski - fotograf, kolekcjoner i miłośnik starej fotografii - zbierał od dzieciństwa, zapełniły szczelnie cały zakład, wszystkie ściany od podłogi po sufit, ladę, półki i witrynę. Galerię zwiedzać można bezpłatnie. Otwarcie galerii połączono z wernisażem wystawy "Czar starej fotografii w obiektywie Teofila Jaśkiewicza". Pokazano na niej kilkadziesiąt odbitek wykonanych ze szklanych negatywów pochodzących z okresu przedwojennego. "Teofil Jaśkiewicz był od 1925 roku kierownikiem szkoły i nauczycielem rachunków w Harasiukach w województwie podkarpackim, przy granicy z lubelskim. W czasie wojny w 1943 r. uciekł ze wsi z rodziną. Jego działalność jako fotografa nie była znana aż do 2005 r. W tym właśnie roku rodzina Węglińskich, mieszkająca w dawnym domu Jaśkiewicza, przeprowadzała remont i przypadkowo odkryła pod podłogą ok. tysiąca szklanych negatywów" - powiedział PAP Adam Gąsianowski. Negatywów - jak twierdzi Gąsianowski - nie chciało przyjąć żadne z okolicznych muzeów. "Trafiły do mnie. Ich odrestaurowanie zajęło mi 2 lata" - wyjaśnił fotograf. Negatywy były, jak podkreśla Gąsianowski, bardzo zniszczone: zawilgocone, zakurzone i oblepione piaskiem. "Odnawianie każdej ze szklanych płytek negatywowych było jak odkrywanie kolejnego świata. Początkowo nic nie było na płytkach widać i dopiero podczas czyszczenia zaczynały pojawiać się postacie ludzi" - powiedział Gąsianowski. Teofil Jaśkiewicz, jak się okazało, fotografował niemal wyłącznie ludzi, prawdopodobnie mieszkańców Harasiuk. W kolekcji są portrety, zdjęcia wielopokoleniowych rodzin i zdjęcia wykonywane do dokumentów, z zawieszonym na stodole prześcieradłem lub dywanem w tle. "Wiele sportretowanych kobiet nosi tę samą broszkę. Jaśkiewicz najwidoczniej wypożyczał ją do zdjęć. Chłopom, którzy nie mieli butów, zakrywał bose nogi gałęziami. To zdjęcia bardzo ciekawe pod względem historycznym i obyczajowym, ale też świetne artystycznie, idealnie wykadrowane i naświetlone" - ocenił Gąsianowski. W galerii można zobaczyć także dziesiątki przedwojennych tzw. zdjęć wizytowych, nazywanych niegdyś też tekturkami. Są zdjęcia autorstwa przedwojennych fotografów z Zamościa: Antoniego Jabłońskiego, Jana Strzyżowskiego, Wincentego i Antoniego Suchowierzów. Najstarsza fotografia pochodzi z ok. 1850 r., przedstawia mężczyzn sfotografowanych w atelier, w kapeluszach i z parasolami w rękach. Jest to fenerotyp, czyli odbitka wykonana z płytki stalowej. Najstarsze aparaty w kolekcji Gąsianowskiego pochodzą z ok. 1900 r. Są to aparaty mieszkowe, z tzw. harmonijką. W galerii można też zobaczyć drewniane aparaty studyjne o formacie negatywu 13 na 18 cm i aparat szpiegowski Zeiss Ikon z lat 20. XX w., wykonany prawdopodobnie na zamówienie, bo na jego pokrowcu wytłoczone są inicjały. Dużą grupę stanowią aparaty lotnicze, wśród nich egzemplarze montowane w podłogach samolotów. "Za najcenniejszą uważam Leicę z ok. 1930 r., aparat lunetkowy, z wziernikiem umieszczonym na boku" - zaznaczył Gąsianowski. W galerii miejsce znalazł także stary osprzęt fotograficzny: koreksy, powiększalniki, lampy błyskowe i takie drobiazgi jak oliwiarka do aparatów mieszkowych, kolekcja żarówek fotograficznych czy pudełka po negatywach. Galeria utworzona przez Adama Gąsianowskiego działa bez dotacji z budżetu miasta ani z innych źródeł. Część zbiorów, z braku miejsca do ekspozycji, pozostaje w kartonowych pudłach.