Okładka to jednak nie jedyny powód, dla którego wszyscy znają National Geographic. Równie istotnym, jeżeli nawet nie ważniejszym, są wspaniałe fotografie ozdabiające każde wydanie magazynu. Fotografowie National Geographic to prawdziwi mistrzowie świata. Każdy miłośnik przygody z fotografią z zazdrością ogląda efekty pracy najlepszych, podziwiając nie tylko sprzęt czy miejsca w jakich zdjęcia zostały zrobione, ale szczególnie efekt końcowy. "Świat w obiektywie National Geographic" to wystawa, którą właśnie możemy oglądać zamojskim Garnizonowym Klubie Oficerskim. Przypominam sobie, iż przed kilku laty miałem przyjemność oglądać Wielką Wystawę Fotografii "Świat w obiektywie National Geographic". Gościła ona wówczas tylko w 10 miastach Polski, m.in. w Lublinie i prezentowana była nie tylko w naszym kraju, ale i za granicą. Plakat reklamujący obie wystawy jest taki sam, tytuł identyczny, jednakże na lubelskim zamku wisiało 100 fotografii, a w zamojskim GKO nie ma nawet połowy tej liczby - dlatego powinienem chyba jednak napisać, że jest to fragment, albo część wystawy. Niesamowitym przeżyciem była w owym czasie możliwość obejrzenia prac fotografów, o których wcześniej tylko czytałem i powiem szczerze długo pozostawałem pod wrażeniem zobaczonych zdjęć. Już wtedy miałem wśród nich swoje ulubione. Nie lada radość sprawiło mi obejrzenie prac, które wcześniej w niemalże miniaturowej wielkości oglądałem w magazynie albo Internecie, tym razem w dużym, prawdziwie wystawowym formacie. W budynku zamojskiego GKO, tuż przy wejściu do biblioteki wystawiona jest sztaluga z plakatem reklamującym wystawę. Wybrałem się tam z bratem dokładnie 11 grudnia i powiem szczerze, że gdyby nie znajomość naszych realiów, oraz gdybym należał do osób wstydliwych to są spore szanse, że tej ekspozycji bym nie obejrzał (dodam, że jeden z moich znajomych nie dalej jak dzisiaj zapytał mnie: "gdzie jest dokładnie ta wystawa, bo byłem w GKO, ale jej nie znalazłem). Obok plakatu przywitały nas zamknięte drzwi i zgaszone światła. Naturalnie nie oczekiwaliśmy czerwonego dywanu i komitetu powitalnego (tzn. ja nie, bo za brata nie ręczę). Otwarte drzwi byłyby jednak bardziej na miejscu. Na szczęście chęć obejrzenia prac takich tuzów fotografii jak Steve McCurry, Jim Branderburg, Michael Yamashita czy Joel Sartore, a wśród nich m.in. jednego z polaków, wyśmienitego Tomasza Tomaszewskiego była silniejsza od jakichkolwiek obaw. Po prostu więc otworzyłem drzwi i zapaliłem światło, po czym ukazał nam się "Świat w obiektywie National Geographic". Pomijając fakt zaistniałej sytuacji, abstrahując od mniejszej ilości zdjęć, powiem chyba przekornie, choć absolutnie szczerze, że warto! Przysłowiowy wróbel w garści lepszy jest od kanarka na dachu, a dalej, rydz lepszy jest niż nic, i tak, mniej zdjęć National Geographic to w dalszym ciągu uczta nie tylko dla foto-maniaka! Obecność takich fotografii w Zamościu to nadal nie lada gratka i naprawdę ogromne wydarzenie. Zdjęcia autorstwa Yamashity przedstawiające wielki chiński mur, skaczącego na krę arktycznego wilka Branderburga, szarego wilka podczas pożerania swojej ofiary Joel'a Sartore, szamana z południowoafrykańskiego buszu Chris'a Johns'a oraz przede wszystkim zdjęcie najsłynniejszej Afganki zrobione przez Steve'a McCurry'ego to jedynie parę przykładów wspaniałych fotografii, które można właśnie obejrzeć w Zamościu. Wypisałem tylko kilka, choć zasługują na to naprawdę wszystkie prace i nie sposób doszukać się wśród nich choćby jednej odstającej, bo nie odważyłbym się napisać słabej fotografii. Oczywiście nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż przy właściwej promocji wystawa ta zyskałaby znacznie wyższą i z pewnością właściwą sobie rangę. Sam nie wiem, czy chciałbym wiedzieć kto stoi za tym, że Afganka trafiła do Zamościa bo musiałbym ją lub jego równocześnie ucałować i objechać, ale wygląda na to, że pomysłodawca i osoba odpowiedzialna za promocje to dwie różne osoby. Chyba, że jest w hetmańskim grodzie dr Jekyll i pan Hyde. Kto jeszcze nie zdążył zobaczyć "Świata w obiektywie National Geographic", musi się spieszyć, albowiem jak mówi plakat będzie ona wisieć tylko do 6 stycznia. Zatem wszystkich chętnych chcących zobaczyć fotografie na naprawdę światowym poziomie serdecznie zapraszam do GKO, a dla osób, które interesują się fotografią to już lektura obowiązkowa! Wojciech Kapuściński