Już po raz ósmy Letnia Akademia Filmowa zaprasza kinomanów na spotkania z dobrym kinem. Rektorem LAF-u jest Piotr Kotowski a siedziba mieści się w Zwierzyńcu. Przedsięwzięcie filmowe ma charakter rozwojowy. W tym roku powstały Wydziały Zamiejscowe, a Letniej Akademii Filmowej przybyły trzy kina: dwa w Biłgoraju i kino "Stylowy" w Zamościu. O rozpoczynającym się w Zamościu festiwalu filmowym rozmawiam z Andrzejem Bubełą, dyrektorem Kina "Stylowy" i organizatorem zamojskiej edycji LAF-u w dn. od 10 - 19 sierpnia br. Teresa Madej - Jak narodziła się myśl połączenia dwóch festiwali zwierzynieckiego i zamojskiego? Andrzej Bubeła - Inicjatywa jest konsekwencją opinii i sugestii ludzi, którzy przyjeżdżali do Zamościa i dziwili się, że są dwa małe festiwale w tak niedużej odległości od siebie. To dało nam do myślenia. Zaobserwowaliśmy, że dotychczasowych siedem edycji nie spowodowało specjalnie zwiększenia frekwencji gości w mieście. Liczymy, że połączenie tych dwóch festiwali zaowocuje tym, że więcej osób przyjedzie w tym czasie na Roztocze i do Zamościa. Jak wiemy, w Biłgoraju także odbywać się będą projekcje. Zobaczymy, spróbujemy może to będzie lepsze rozwiązanie dla naszego małego festiwalu, który tak naprawdę organizuje tylko Kino "Stylowy". Festiwal w Zwierzyńcu ma dużo większy budżet i dużo więcej organizacji jest zaangażowanych w realizację festiwalu. To Pan poprosił o rozszerzenie projektu? Z Piotrem Kotowskim znamy się od lat i tak pojawił się pomysł podczas rozmowy, że można coś takiego zrobić. W jaki sposób dokonano wyboru filmów tych a nie innych? Za program tego festiwalu odpowiadam ja. Ja wybrałem te filmy. Nasz festiwal nieco różni się od propozycji zwierzynieckiej. Tam są działania ukierunkowane przede wszystkim na widza przygotowanego do odbioru filmów, u nas jest to troszeczkę inaczej, chociaż poprzeczka tez jest wysoko podniesiona. Mamy filmy, które są adresowane do szerokiej publiczności, gdyż taką od siedmiu lat tutaj gościmy na naszej imprezie. Który z filmów szczególnie by Pan polecił. Co się przyjmie najlepiej? To co się przyjmie najlepiej niekoniecznie musi się mnie podobać (podoba się, przecież Pan dyrektor wybierał najlepsze produkcje - przyp. autora). Nasz program jest tak skonstruowany, że są rzeczy bardzo ambitne i przeznaczone dla wąskiej grupy odbiorców i są takie dla szerszej publiczności. Moja ulubiona rzecz to "Tarkowski" i ja jako kinoman a nie jako organizator polecałbym "Tarkowskiego droga ku sacrum" prelekcja i film "Andriej Rublow". Rozumiem, ale Pan jest dojrzałym widzem. Tak. Jestem dojrzałym widzem z racji tego, że miałem studia kierunkowe i jestem w tej branży parę lat i moje gusta są bardziej wyrafinowane. Tak się złożyło, że kilka filmów nam się pokryło z Piotrem Kotowskim, wygląda na to, że nasze pomysły są podobne. Zwierzyniecka impreza ma już renomę. To co w tej chwili zrobiliśmy, to "narzeczeństwo". Ta współpraca pokaże czy to nam zagra i jakie będą korzyści. Po tej imprezie zdecydujemy o dalszych działaniach, także marketingowych. Sam nie jestem w stanie tego zrobić, zajmuję się studium wykonalności budowy nowego kina. Chciałbym też reaktywować DKF. Chciałbym żeby było to robione profesjonalnie. Może czytelnicy waszego portalu, stawiacie na kulturę - mogliby to zainicjować i poprowadzić. Są na to pieniądze w Centrum Kultury Filmowej. Jakie otrzymał Pan wsparcie przy organizacji Letniej Akademii Filmowej Wydział Zamiejscowy w Zamościu? Od miasta otrzymałem 22 tysiące złotych i z tego powodu cena biletów i karnetów jest bardzo niska. Wstęp na projekcje filmów na Rynku Wielkim jest wolny. Zamówiliśmy profesjonalna firmę, której zapłacimy za wyświetlenie filmów na ekranie o wymiarach 16 metrów na 9 metrów. Ekran zostanie umieszczony przed sceną (jest większy od sceny) ustawioną na rynku, by bardziej nie przesłaniać pięknych kamienic. Z uwagi na swoja profesję przebywa Pan w środowisku gwiazd filmowych. Czy możliwa jest w Zamościu "aleja gwiazd"? Mam na myśli płytkę z imieniem i nazwiskiem artysty w jakimś fajnym miejscu, np. Rynku Wodnym po remoncie. Teraz tych artystów trochę mniej. Nie mamy środków by zapłacić im honoraria, które bardzo urosły w ostatnich czasach. Czyli nie przebijemy Kazimierza? Jak będziemy mieli partnera w postaci telewizji publicznej, to czemu nie, albo inną telewizję. W tej chwili Multimedia przywozi nam reżysera i sponsoruje jego pobyt. Oni maja trochę inne możliwości niż telewizja publiczna. Kiedyś mieliśmy imprezę "Na dużym i małym ekranie" - to był układ z telewizją. Mógł wówczas Zamość gościć kilkudziesięciu aktorów z pierwszych stron. Teraz honoraria zaczynają się od kwoty, która stanowi całą dotację. Jak dużej spodziewa się Pan publiczności podczas festiwalu? Projekcje seansów na Rynku Wielkim są nowością. Tam jeszcze nie pokazywaliśmy filmów i to może podbić frekwencję. Myślę, że do kina przyjdzie i kupi bilety ok. 2 tysięcy osób. Część imprez jest bezpłatnych. i to jest bardzo ważne dla widza. Kino "Stylowy" także partycypuje w przedsięwzięciu, idą na to zyski z "Harry Pottera" i "Shreka". Budżet Zwierzyńca jest dziesięciokrotnie wyższy, my plasujemy się jako Wydział Zamiejscowy a nie siedziba Akademii. Trzeba znać proporcje. Niektórzy uważają, że to dyshonor dla Zamościa. Ja tak nie uważam, pracujemy w jednej drużynie. Uważam, że teraz więcej osób przyjedzie do Zamościa niż w poprzednim roku. Czy zaproponowane obrazy znane są zamojskiemu widzowi? Jeśli chodzi o naszych zamojskich widzów to dwie trzecie filmów to nowości. Nie są to filmy, które sprowadza się z zagranicy samolotem, są to filmy dostępne na naszym rynku. To jest takie nadrabianie naszych zaległości, bo przy jednym ekranie jakim dysponuje kino "Stylowy" jest tak, że jeden tytuł grany jest przez dwa, trzy tygodnie. W przypadku "Katania" to może być nawet cztery tygodnie, kiedy kino będzie zajęte tylko przez jeden film. Takie są realia branży, dopóki nie powstanie kino z trzema salami dajemy widzowi możliwość zobaczenia dużej ilości filmów podczas festiwalu. Ta propozycja jest dwa razy bogatsza niż w ubiegłym roku. Nasz "Sacrofilm" to jest dziesięć filmów, mogłoby być więcej tylko nie mamy z czego wybierać. A tutaj te ograniczenia nie istnieją. Pokazywaliśmy już "Rublowa", "Zwierciadło" i "Jasminum". Dziękuję za rozmowę. Magia kina. Ma to chyba związek z tym, że oglądając film można przenosić się w dowolną przestrzeń i czas, w dowolne miejsca na świecie, a nawet w takie, których nie ma. Ale czym jest? Czuje się ją, ale nie potrafi się jej wytłumaczyć, jak większość pięknych rzeczy na tym świecie jest trudna do określenia. Kino nas uwodzi. Myślę, że tym razem uwiedzie także niejednego widza, niejednemu przydarzy się piękny flirt z X muzą podczas Letniej Akademii Filmowej w Zamościu. A może przerodzi się nawet w coś bardziej poważnego? Oddajmy się we władanie magiczne muzie, może to być całkiem przyjemne przeżycie. Teresa Madej