Mało jest biegów, w których pokonanie kilkukilometrowej trasy zajmuje najlepszym zawodnikom około godziny. Trudno się jednak dziwić, bo znaczna jego część wiedzie przez bagna i strumienie, a wszędzie roi się od pułapek w postaci wystających konarów i gałęzi. Niektóre fragmenty trasy łatwiej przepłynąć niż przebiec. Na dodatek nie można zaplanować żadnej taktyki, bo organizatorzy co roku zmieniają trasę. Bieg Katorżnika przegrać mogą nawet najwięksi sportowcy. Boleśnie przekonał się o tym kilka lat temu Paweł Januszewski, mistrz Europy w biegu przez płotki w 1998 roku. Nie dość, że przybiegł w połowie stawki, to jeszcze przegrał z jedną z reprezentantek lublinieckiej Mety - czytamy w gazecie.