Zaznaczył, że dziewczynka często zmienia zdanie w tej sprawie, a wrzawa medialna oraz naciski różnych osób uniemożliwiają jej podjęcie decyzji. - W szpitalu im. Jana Bożego aborcja nie będzie dokonana. Istnieją zasady etyczne i moralne, lekarze w szpitalu nie chcą wykonać tego zabiegu, i nie wykonają - powiedział dziennikarzom p.o. dyrektor szpitala im. Jana Bożego w Lublinie Jacek Solorz. Solorz zaznaczył, że dziewczynka często zmienia zadanie co do aborcji i nie można mieć pewności czy jej naprawdę chce, czy nie. - Jej decyzje są zmienne, raz taka, raz inna. Szum medialny, który powstał wokół pacjentki, która jako 14-letnie dziecko nie ma w pełni ukształtowanej psychiki, i zamieszanie, które powstało wokół tego, nie sprzyjają podjęciu decyzji przez tę dziewczynkę - powiedział. - Taka zmienność i chwiejność decyzji na pewno wynika z młodego wieku, jak i również z wpływu mediów i sterowania decyzjami przez matkę, bądź przez kogoś innego - zaznaczył. Ponadto - według dyrekcji szpitala - niejasne jest, kto jest opiekunem prawnym 14-latki, która została przywieziona do szpitala z pogotowia opiekuńczego. Dyrektor zwrócił się w tej sprawie o ocenę prawną do departamentów prawnych ministerstw sprawiedliwości i zdrowia oraz lubelskiego urzędu marszałkowskiego. - Chcemy otrzymać opinię, co do sytuacji prawnej tego dziecka, kto jest jej opiekunem, gdzie ona ma się znaleźć później (po wyjściu ze szpitala - red.) i w czyje ręce ją oddać - zaznaczył. Solorz podkreślił, że lekarze pracują nad utrzymaniem pacjentki w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej. Jej ciąża rozwija się prawidłowo, a ona sama potrzebuje teraz wypoczynku i spokoju. Bardzo krytycznie ocenił zachowania dziennikarzy, którzy w tej sytuacji przeprowadzają z nią wywiady. - Czy nacisk medialny na małe dziecko, i zbieranie wywiadów w przypadku zagrożenia ciąży jest z punktu widzenia etyki dziennikarskiej właściwe? Czy to nie jest zwykłe padlinożerstwo? Tak to określę mocno i brutalnie - powiedział. Dwie prokuratury - w Lublinie i Warszawie - badają, czy ktoś nie nakłaniał 14-latki do aborcji. Pierwsze postępowanie wszczęto po informacjach ze szkoły nastolatki, drugie - z zawiadomienia Fundacji Nazaret oraz Federacji Ruchów Obrony Życia. Dziewczynka trafiła do pogotowia opiekuńczego po tym, jak w lubelskim sądzie rodzinnym wszczęto postępowanie o pozbawienie praw rodzicielskich, dotyczące 14-latki. Sąd nie ujawnia żadnych szczegółów tej sprawy. Wiceprezes Sądu Rejonowego Mariusz Tchórzewski powiedział, że sąd wszczął to postępowanie z urzędu, w związku z podejrzeniem, że doszło do naruszenia dobra dziecka przez osobę bliską. W sobotę "Gazeta Wyborcza" podała, że 14-letnia dziewczyna z Lublina padła ofiarą gwałtu i mimo zgody prokuratury na aborcję, dwa lubelskie szpitale odmówiły jej wykonania zabiegu. We wtorek "Gazeta" napisała, że 14-letnia Agata zaszła w ciążę ze swoim kolegą. "Prawo mówi, że gdy ciąża jest wynikiem seksu z nieletnią - czyli czynu zabronionego - można ją przerwać. Nastolatka jest w 11. tygodniu (ciąży), a aborcję w Polsce można wykonywać do 12." - pisze "GW". Pojawiły się już apele polityków lewicy i ruchów obrony życia w tej sprawie.