W czwartek członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej w Ludwinie zostali wezwani na ratunek dwóm borsukom. Zwierzęta utknęły w studzience wodociągowej w miejscowości Zezulin Drugi. Udało się je bezpiecznie wyciągnąć. W dobrej kondycji uciekły w stronę pobliskiego lasu. Myślała, że płacze dziecko. To był mały borsuk Przypomnijmy, w ubiegłym roku mieszkankę Wisły zaniepokoiło zawodzenie przypominające płacz dziecka. Obawiała się, że komuś może dziać się krzywda, dlatego powiadomiła służby. Okazało się, że "płakał" nie człowiek, lecz mały borsuk, który najpewniej stracił swoją matkę. Policjanci wezwali wówczas na pomoc strażaków-ochotników. - Ci złapali borsuka i przekazali pod opiekę mundurowych, którzy skontaktowali się ośrodkiem rehabilitacji dzikich zwierząt "Mysikrólik" w Bielsku-Białej. Jego właściciel przekazał im, jak pomóc zwierzęciu, aby nie narażać go na dodatkowy stres do czasu jego przyjazdu. Mundurowi umieścili maluszka w skrzynce i przykryli kocem, zapewniając mu dostęp świeżego powietrza - relacjonował wtedy rzecznik cieszyńskich policjantów asp. Krzysztof Pawlik. Mały borsuk trafił pod opiekę specjalistów.