Sąd oddalił w piątek powództwo o odszkodowanie i zadośćuczynienie, które złożyli rodzice motocyklisty. Domagali się 800 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny, pełnomocnik małżeństwa K. zapowiedział złożenie apelacji. Do strzelaniny doszło w lipcu 2006 r., gdy policja ustawiła blokady na drogach, aby zatrzymać sprawców napadu na hurtownię wędlin w Kraśniku. Grożąc użyciem broni napastnicy ukradli 15 tys. zł i uciekli na motocyklu. W Chodlu jadący motocyklem Marcin K. nie zatrzymał się na wezwanie policjantów. Policjanci ruszyli w pościg. Motocyklista zawrócił, ominął radiowóz i jechał w kierunku blokady, gdzie został jeden policjant. Ten znów dawał mu znak do zatrzymania, ale motocyklista nie zatrzymał się. 21-latek omal go nie rozjechał. Policjant użył broni, oddał 10 strzałów, w tym trzy ostrzegawcze. Po akcji okazało się, że Marcin K. nie miał nic wspólnego z napadem. Nie miał prawa jazdy na motocykl, a tylko samochodowe. Prokuratura umorzyła karne postępowanie w tej sprawie; jej decyzję utrzymał w mocy sąd. W sprawie tej w czerwcu ub. roku Sąd Okręgowy w Lublinie wydał najpierw wyrok wstępny (co do zasady), w którym uznał, że odszkodowanie od Skarbu Państwa się należy, ponieważ policjant, choć miał prawo użyć broni, to jednak nie był dostatecznie wyszkolony. Kula, która spowodowała śmierć motocyklisty, trafiła go w tułów. Policjant strzelał z pistoletu maszynowego Glauberyt, nie używając przyrządów celowniczych. Funkcjonariusz był szkolony w używaniu tej broni tylko na kursie podstawowym w 1998 r., w następnych szkoleniach nie uczył się już strzelania z takiej broni. Oddał 10 strzałów - sąd okręgowy uznał, że tylko ostatni, który spowodował śmierć motocyklisty, był oddany nieprawidłowo. Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił to orzeczenie w listopadzie ub. roku. Według SA, nie został udowodniony związek przyczynowy między liczbą szkoleń policjanta a jego postępowaniem podczas blokady, oraz tym, że oddany przez niego strzał okazał się śmiertelny. Motocyklista zachowywał się nieprzewidywalnie, policjant miał prawo bać się o swoje życie, a spowodowanie śmierci motocyklisty - według SA - nie dowodzi, że policjant użył broni nieprawidłowo. SA ustalił, że policjant znajdował się w sytuacji obrony koniecznej, reagował na nieprawidłowe i nieprzewidywalne zachowanie Marcina K. Akcja trwała krótko, rozwijała się dynamicznie i policjant mógł obawiać się, że motocyklista, który go ominął, zawróci i będzie usiłował go staranować, tak jak już wcześniej zrobił, gdy uciekał przed radiowozem. Ponadto - według SA - ustawa o policji mówi, że przy użyciu broni może nastąpić skutek śmiertelny, a więc nie ma automatycznego domniemania, że kiedy dojdzie do śmiertelnego postrzelenia, to jest to skutek braku przeszkolenia policjanta. W uzasadnieniu orzeczenia sądu okręgowego sędzia Alicja Zych powiedziała, że sąd jest związany stanowiskiem sądu apelacyjnego, iż Skarb Państwa nie odpowiada za to wydarzenie, ponieważ nie można zarzucić policji bezprawności czynu. Sąd rozpatrywał także przyznanie zadośćuczynienia na mocy artykułu 417. Kodeksu cywilnego, który mówi o przyznaniu zadośćuczynienia w przypadku, gdy działanie np. policji było zgodne z prawem, ale przyniosło szkody. Przepis ten jednak można stosować w sytuacji, gdy poszkodowany jest niezdolny do pracy lub znalazł się w ciężkim położeniu materialnym. W ocenie sądu sytuacja materialna rodziców Marcina K. - po jego śmierci - nie zmieniła się znacząco, jak również żadne z nich nie jest trwale niezdolne do pracy, a także ich możliwości wykonywania pracy nie zmieniły się w sposób drastyczny po tym wydarzeniu. Sędzia Zych podkreśliła, że zrozumiałe i oczywiste jest, iż rodzice motocyklisty przeżyli i przeżywają ogromną tragedię, ale jednocześnie należy pamiętać o udziale ich syna w całym zdarzeniu. Sędzia przypomniała, że Marcin K. nie miał prawa jazdy na motor, a jego zachowanie na drodze, to że "uciekał, wracał, najeżdżał", w znacznej mierze się do tej tragedii przyczyniło. - Waszego dziecka tam nie powinno być - powiedziała sędzia, zwracając się do rodziców. - Nie można w sytuacji, kiedy niezgodne z prawem i to dalece niezgodne z prawem było zachowanie waszego syna, powoływać się na zasady współżycia społecznego, na zasady słuszności, żądać z tego tytułu odszkodowania - dodała sędzia. Piątkowy wyrok sądu okręgowego nie jest prawomocny. Pełnomocnik rodziców motocyklisty powiedział dziennikarzom, że będzie składał apelację. Zapowiedział też starania o wznowienie postępowania karnego, ale nie chciał ujawnić szczegółów.