Gospodarze, Diecezja Zamojsko - Lubaczowska, wystawiła w turnieju 9 zawodników. Jak się później okazało wystawiła tych co należało, gdyż w punktacji drużynowej nie mieli sobie równych. Diecezja Lubelska, która sklasyfikowana została na drugim miejscu zgromadziła "zaledwie" połowę liczby punktów, którą zgromadzili gospodarze. Największym triumfatorem zawodów jest ks. Andrzej Łuszcz z parafii w Tarnogrodzie, zdobywca trzech medali. Złoto wywalczył w indywidualnej kategorii wiekowej - rocznik 1973 i młodsi oraz w kategorii drużynowej, w parze z ks. Tomaszem Winogrodzkim z parafii św. Krzyża w Zamościu. W kategorii open uznał wyższość jedynie ks. Stanisława Kryszczuka z Lublina. W Mistrzostwach Polski Księży w Tenisie Stołowym startował już po raz czwarty, zdobywał miejsca medalowe, jednak zawsze brakowało tego najwyższego. - Są to moje najlepsze mistrzostwa, nigdy wcześniej nie udało mi się zdobyć złotego medalu. Zwycięstwo w zawodach rangi Mistrzostw Polski jest czymś niesamowitym. - nie krył radości ks. Andrzej Łuszcz. - Żeby zagrać na mistrzostwach swoją grę, czyli coś w czym jest się najlepszym, trzeba spędzić masę godzin na treningach i wylać wiele potu. Nie da się tak z marszu przyjść i zagrać. Nie do końca ze swoim kolegą zgadza się ks. Tomasz Winogrodzki. Przyznał się, że praktycznie nie trenuje tenisa. Obaj księża trenowali ze sobą będąc jeszcze w seminarium, teraz z rzadka udaje się im spotkać i potrenować razem. - W kategorii drużynowej dwukrotnie wcześniej zdobywaliśmy drugie miejsca, tym razem u siebie udało się zdobyć złoto. Jest to nasz największy sukces. Więcej w tym zasługi Andrzeja - on się poświęcił tenisowi, cały czas trenuje. Jakoś się razem uzupełniamy - on ma bekhend, ja mam forhend. Spotykamy się dość sporadycznie, każdy ma obowiązki we własnej parafii - Andrzej w Tarnogrodzie, ja w Zamościu, ale raz na jakiś czas udaje nam się spotykać. - mówi ks. Tomasz. Choć tenisowi poświęca mało czasu, czy nawet w ogóle mu nie poświęca, nie oznacza to wcale, że nie zajmuje się sportem.