Każdego roku odchodzą ludzie, którzy byli bliscy naszemu sercu. W grudniu zeszłego roku opuścił nas Andrzej Siewierski, współzałożyciel i lider jednej z najpopularniejszych w latach 80. rock'n'rollowych kapel w Polsce. Proste, bezpretensjonalne, może trochę trywialne teksty i tak samo prosta, ale za to dynamiczna, oparta na wpadających w ucho riffach muzyka. Czegóż chcieć więcej od rok'n'rolla? Do tego fot. andrzejsiewierski.com.pl bardzo charakterystyczny, lekko ochrypnięty, typowo rockowy głos Andrzeja. Obdarzonego wielką charyzmą człowieka, o którym można powiedzieć, że żył dla muzyki i tą muzyką był. To on w głównej mierze stanowił o sile zespołu, on był autorem tekstów i muzyki do większości kompozycji. Grali krótko, zaledwie sześć lat. Wystarczyło to jednak, by pozostawić po sobie całkiem spory zestaw przebojów. Jeden z nich, choć moim zdaniem wcale nie najlepszy, wyniósł ich w 1984 roku na szczyty popularności. Młodzi muzycy stali się zakładnikami tego jednego utworu, który przyćmił całą pozostałą ich twórczość. Podejrzewam, że nie ma w Polsce osób, których młodzieńcze lata przypadają właśnie na tamten okres i nie słyszeli przeboju o dziewczynie z zielonymi oczami, rozwianymi długimi włosami i dużych żółtych piegach na twarzy. "Mała Maggie", bo o tej piosence mowa, była dla szydłowieckiego zespołu Azyl P kluczem do wielkiej kariery. Niestety, jak to często bywa, bardzo krótkiej. Zanim jednak dzięki zielonookiej Maggie cała Polska dowiedziała się o zespole, do czołowych miejsc na listach przebojów dotarły trzy - moim zdaniem chyba najlepsze w dorobku zespołu Azyl P - inne przeboje. Były to: "Chyba umieram", "Kara śmierci" i "Och Lila". Szczególnie ten ostatni, bardzo krótki i bardzo dynamiczny utwór ze świetnym riffem Andrzeja, miał znaczny wpływ na moje późniejsze muzyczne upodobania. Pamiętam, że po wydaną w bardzo ograniczonym nakładzie przez Klub Płytowy "Razem" pierwszą płytę zespołu zatytułowaną "Live" jechałem do Warszawy na Bazar Różyckiego. Oprócz wspomnianej "koncertówki" Azyl P wydał jeszcze tylko jedną płytę pt. "Nalot". Pomimo wielkiego zapotrzebowania - lata 80. to wielki rozkwit muzyki rockowej w Polsce - płyta ponownie wyszła w limitowanym nakładzie, a brak promocji doprowadził do tego, że w roku 1988 zespół zawiesił działalność. Pomimo kilku prób nie udało im się powrócić na scenę, a dziś wiemy, że już nigdy nie powrócą... ...te czasy minęły, ten klimat ten luz, wspaniali ludzie, nie powrócą już... / "Wehikuł czasu" Dżem * * * W krótkim komunikacie policji z 28 grudnia 2007 można było przeczytać: "Dąbrówka Zabłotna, gmina Kowala, powiat Radom, 28.12.2007, godzina 16.45 - Maszynista pociągu towarowego Skarżysko-Kamienna - Dęba jadąc w kierunku Radomia najechał na leżącego na torach mężczyznę, który poniósł śmierć na miejscu". Jak się później okazało, mężczyzną tym był Andrzej Siewierski. W ten sposób postanowił zakończyć swoją ziemską przygodę z muzyką, pozostawiając po sobie tylko wspomnienia, dziesiątki kompozycji oraz typowe w takich sytuacjach pytanie - dlaczego? Na krótko przed śmiercią zakończył pracę nad solową płytą. Jak się okazało, "Samotny żagiel" jest swoistym testamentem artysty, pożegnaniem z bliskimi. Praktycznie każdy utwór jest przepełniony żalem, goryczą i smutkiem, ale równocześnie rozliczeniem przeżytych 43 lat. ...miałem przyjaciół wielu, to już nie ten czas miałem dziewczynę śliczną, też zostałem sam miałem gitarę i do dzisiaj jeszcze mam jest zawsze blisko przy mnie, trochę na niej gram... Samotność bardzo boli, czasem jest wręcz nie do zniesienia. Tym bardziej dla człowieka, który przez lata był na topie. Miał wielu fanów, wielbicieli, przyjaciół... Ale miał też sporo problemów, z którymi nie potrafił sobie poradzić. Nie każdy potrafi stawić czoła przeciwnościom losu. ...zostawiłeś gdzieś za sobą życia sens nie myślałeś nigdy, że pogubisz się pomyliłeś drogi, tak już w życiu jest jak samotny żagiel płyniesz sobie gdzieś... Płynął... jednak wciąż pod prąd. Wciąż nie dane mu było powrócić na scenę i robić to, co naprawdę kocha i do czego został stworzony. Pierwsza próba reaktywacji zespołu została podjęta w połowie lat 90. i skończyła się niepowodzeniem. Ludzie z branży nie byli zainteresowani ich powrotem. Zresztą były to już czasy silnego oddziaływania stacji komercyjnych, których taka muzyka nie kręci. Woleli (i dalej wolą) promować tandetę i popelinę. Jednak kilka lat temu zaczęła powracać moda na muzykę lat 80., w mediach zaczęto więcej grać rocka, reaktywowało się wiele zespołów. Andrzej podjął kolejną próbę reaktywacji zespołu. Pomimo wielu obietnic, nic z tego nie wyszło. ...ostatni pociąg odszedł i zostałem sam na peronie, który tak dokładnie znam... ...ale ja wciąż nadzieję zawsze będę miał, że wrócę znów na peron, który dobrze znam... Wrócił i odjechał w ostatnią podróż szukając własnego azylu. A może po prostu dostał sygnał, że tam w Niebie potrzebują obdarzonego charakterystycznym głosem dobrego gitarzysty i postanowił dołączyć do wielkiej orkiestry, w której już przecież grają Tadeusz Nalepa, Czesław Niemen, Mira Kubasińska, Rysiek Riedel, Paweł Berger, Andrzej Pluszcz... Bo zagrać w takiej orkiestrze mogą tylko wybrańcy i to tylko pod batutą św. Piotra. wald