A w tym mieście jest Szkoła Muzyczna, będąca na rubieżach kraju ważnym ośrodkiem kultury i kształcenia młodzieży. Tu piękna baśń historyczna się kończy, a przydałaby się bajka "O rybaku i złotej rybce". Z powodu braku pieniędzy, od kilku lat bowiem, wlecze się remont byłego Klasztoru Klarysek, nowej siedziby Zamojskiej PSM. Już komuniści mieli pomysł i plany nowej szkoły, bo od dawna wiadomo, że obecny budynek jest za mały i nieodpowiedni. Minęły lata. Miasto wypiękniało i rozrosło się. Szkoła skompletowała profesjonalną kadrę pedagogiczną, która realizując liczne przedsięwzięcia, zaznacza naszą obecność w regionie, Polsce, a nawet poza granicami. Pedagodzy z Zamościa są cenieni za wyniki w pracy pedagogicznej, a także za serce i pasję do działania w kulturze. Ta prężna placówka, pełna utalentowanych dzieci, jest szczerym i wdzięcznym "ambasadorem" miasta. Szkoła prowadzi wymianę młodzieży z niemieckim miastem Schwäbisch Hall, a na jedynym w Polsce festiwalu wiolonczelowym, w tym roku, spodziewamy się międzynarodowego Jury. Liczne imprezy, a wśród nich najważniejsze, Międzynarodowe Kursy Interpretacji Muzycznej, ściągają do nas autorytety muzyczne i młodzież ze wszystkich stron świata. Przyjeżdżają: Anglicy, Francuzi, Hiszpanie, Niemcy, Belgowie, a nawet Japończycy i Koreańczycy. Warunki pracy na co dzień, są tutaj jednak bardzo trudne. Miasto się rozwija i rozrasta, a szkoła - nie. Już z głównego wejścia prowadzą schody na dół i drzwi, po otwarciu których widać piwnicę, bo... to jest piwnica. Z powodu ciasnoty lokalowej "trzecia, podziemna kondygnacja" naszej szkoły. Kiepsko zaadaptowana i ponura. W pośpiesznie wydzielonych pomieszczeniach uderza brzydki widok rur centralnego ogrzewania i betonowe podłogi. Chronimy małych uczniów i gości, przed kontaktem z tą częścią naszych "zasobów lokalowych". Starsi uczniowie, którzy rozumieją problemy - przywykli do tych awaryjnych pomieszczeń. Inwestowanie pieniędzy w budynek, wobec planowanej przeprowadzki, nie ma rzecz jasna sensu. W większości zbyt ciasnych sal mamy kłopoty z ogrzewaniem, a mało estetyczne miejsca odpoczynku dla nauczycieli, są "brzydką wizytówką" szkoły. Dzieci i rodzice tłoczą się na wąskich korytarzach, przed wieszakami - bo szatni nie ma - hałasując pod salami lekcyjnymi co pogarsza i tak trudne warunki pracy... Niemałym problemem jest też stara i źle funkcjonująca kanalizacja. Trwanie decydentów i opinii publicznej w błędnym przekonaniu, że Szkole Muzycznej do szczęścia brak od 20- stu lat tylko sali koncertowej, warto zweryfikować. Gdy byłam dzieckiem, w szkołach obowiązywała lektura "Janko muzykant". Nie sadziłam, że takie klimaty zdominują warunki mojej pracy z młodzieżą, przez kolejnych 20 lat życia. Chciałoby się zmodyfikować nieco tytuł innej lektury i zapytać:... kto nam da skrzydła??? Ministerstwo nas nie rozpieszcza przydzielając środki finansowe na remont "Klarysek", bo z perspektywy Warszawy, wszystkie potrzeby w terenie wyglądają podobnie. Miasto waha się, czy dokupienie kolejnego skrzydła do remontowanego klasztoru, na użytek nowej szkoły, jest niezbędne i nie czyni nic pośpiesznie. Od 2003 roku budowa nie osiągnęła nawet stanu surowego zamkniętego. Z przyczyn proceduralnych, może zostać wstrzymana... Co dalej?? Przedstawiłam ponure wątki tej sprawy, przez porównania literackie. Po latach oczekiwania i efektach remontu, skojarzenia do bajek nasuwają się same. Urzędnicy utwierdzili nas w przekonaniu, że jeśli ktoś szybko pomoże, to chyba tylko czarodziej z krainy Oz. Julian Tuwim napisał: ...czym jest muzyka nie wiem, może po prostu niebem z nutami zamiast gwiazd. Nie chcemy, by muzyka kojarzyła się naszym uczniom - mimo oddania i wysiłku nauczycieli - nie z niebem i gwiazdami ale z... ćwiczeniówką w piwnicy. autor: Bożena Gałczyńska - Szurek