Wiele razy na scenie było wręcz karaoke - artyści grali, a słowa słychać było z Sali, choć teksty "nie są pięknymi pejzażami i łagodnymi obrazami jak śpiewanie Stachury, ale wywołują rozedrganie całego systemu nerwowego" - Krzysztof Myszkowski. Jak po nocnym niebie sunące białe obłoki nad lasem Jak na szyi wędrowca apaszka szamotana wiatrem Jak wyciągnięte tam powyżej gwieździste ramiona wasze A tu są nasze, a tu są nasze Jak biec do końca, potem odpoczniesz, potem odpoczniesz Cudne manowce, cudne manowce, cudne, cudne manowce... Stare Dobre Małżeństwo oczarowało zamojską publiczność. Sala widowiskowa Zamojskiego Domu Kultury w miniony wtorek wypełniona była po brzegi, a bilety wyprzedane na wiele dni przed koncertem. Tak dużej frekwencji nie przeszkodziła też zmiana, w związku z żałobą narodową, pierwotnego terminu koncertu i deklaracja o zwrocie kosztów biletów osobom, którym nowy termin nie pasował. Wręcz przeciwnie, jak zauważył nasz redakcyjny kolega, który z powodu nowego terminu musiał zrezygnować z koncertu, problemem mogło być jedynie to, komu z dużej liczby chętnych zwracane bilety przekazać. Dowodzi to jednego, iż w środowisku zamojskim zapotrzebowanie na poezję śpiewaną jest ogromne, a koncert trafił w gusta bardzo wielu osób szukających w piosence nie tylko ładnej oprawy, ale i pogłębionych treści. Prawie każdy z nas zetkną się kiedyś z tego rodzaju muzyką, szczególnie w młodości, kiedy jest się na tyle odważnym i bezkompromisowym, by nie bać się mówić głośno i wyraźnie, zadawać pytania trudne i szukać na nie odpowiedzi. Takie właśnie ideały wyraża poprzez swoją pasję śpiewania wierszy Krzysztof Myszkowski, lider i założyciel Starego Dobrego Małżeństwa. Od 1984 roku, który uważa się za formalny początek działalności zespołu, do dziś trafia do wrażliwości swoich słuchaczy. Dzieje się tak, mimo iż piosenka poetycka i Kraina Łagodności nie jest ani powszechnie obecna w mediach, ani promowana przez rozgłośnie radiowe. Wręcz przeciwnie, ta publiczność i jej potrzeby są pomijane, jeśli nie lekceważone. Krzysztof Myszkowski kilka razy w trakcie koncertu, w słowach kierowanych do publiczności przed kolejnymi utworami, w sposób mniej lub bardziej bezpośredni, dawał do zrozumienia jak smutna jest ta ?antenowa banicja?. Jak niedoceniana jest polska piosenka artystyczna i jak przez to przegrywa w powszechnej komercjalizacji otaczającego nas świata. A jednak koncerty Starego Dobrego Małżeństwa odbywają się w wypełnionych po brzegi salach. To swoisty fenomen, gdy prawie wszystkie utwory rozpoznawane są oklaskami już po pierwszych taktach, a potem cały tekst śpiewany jest przez publiczność chórem razem z wokalistą. Wiele razy na scenie było wręcz karaoke - artyści grali, a słowa słychać było z sali. Z nim będziesz szczęśliwsza, Dużo szczęśliwsza będziesz z nim. Ja, cóż - Włóczęga, niespokojny duch, Ze mną można tylko Pójść na wrzosowisko I zapomnieć wszystko. Jaka epoka, jaki wiek, Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień I jaka godzina Kończy się, A jaka zaczyna. Ze mną można tylko W dali znikać cicho... Wiersze Edwarda Stachury znają wszyscy fani Krainy Łagodności. Od jego twórczości rozpoczęła się przygoda z muzyką i poezją lidera zespołu. Teksty te, bardzo plastyczne, ubrane w muzykę do dziś śpiewane są na wszystkich koncertach. Publiczność współtworzy i odświeża je na nowo. Wiele razy podczas koncertu artyści podkreślali i dziękowali widowni, za to, że są, że przychodzą tak tłumnie na koncerty, co świadczy o tym, iż praca zespołu ma sens, a szukanie prawdy i zapotrzebowanie na głębsze treści, nie jest tylko odosobnionym przypadkiem członków zespołu. Czwarta nad ranem Może sen przyjdzie Może mnie odwiedzisz Czemu cię nie ma na odległość ręki? Czemu mówimy do siebie listami? Gdy ci to śpiewam - u mnie pełnia lata Gdy to usłyszysz - będzie środek zimy Poezja i wiersze od początku były formą przekazywania treści w utworach SDM. Kolejne lata, kolejne płyty, kolejne wpływy kolejnych poetów. Adam Ziemianin, Józef Baran, niewiele osób pewnie wie, że także i Bolesław Leśmian. Dziś Myszkowski wyraża swą wrażliwość słowami Jana Rybowicza, poety którego wielokrotnie wspominał podczas koncertu. Są to już teksty trudniejsze, które jak mówił artysta "nie są pięknymi pejzażami i łagodnymi obrazami jak śpiewanie Stachury, ale wywołują rozedrganie całego systemu nerwowego". Nie wszystkie też da się łatwo zaadaptować na potrzeby występów scenicznych. W koncercie udział wziął także zaprzyjaźniony z zespołem aktor Piotr Warszawski, który w wygłoszonym monologu z Rybowicza nadał mu jeszcze bardziej poetycki charakter. Koncert był spełnieniem oczekiwań całej publiczności. A publiczność była naprawdę różnorodna, to już wielopokoleniowa społeczność - i bardzo młodzi licealiści, siedzący na podłodze tuż przy scenie, i ich rodzice, i jeszcze starsi. Wielokrotne bisy nie pozwalały zejść artystom ze sceny, sprawiając, iż grali prawie dwie i pół godziny. Wyraźnie dało się odczuć, iż kochają to, co robią. Za to właśnie kochają ich słuchacze. Jest już za późno! Nie jest za późno! Nigdy nie jest za późno na odkrycie Krainy Łagodności. Renata Bajak