Najwięcej, bo aż 70 proc., jest dzieci. Są to ludzie po przejściach. Ubiegają się o status uchodźcy lub o pobyt tolerowany. Chcą zostać w Polsce, ale mają problemy z pracą i asymilacją. Tęsknią do kraju, w którym widzieli śmierć bliskich, w którym doznali tylu krzywd. Ale to przecież ojczyzna. Legalnie i nie... Oprócz Czeczenów w łukowskim ośrodku są uchodźcy z Kazachstanu, Białorusi, Ukrainy czy Kuby. Jak deklarują, do emigracji nie zmusiła ich bieda. Twierdzą, że byli prześladowani w swoich krajach ze względów narodowościowych (np. Czeczeni w Rosji), politycznych (np. Białorusini) czy religijnych. Na ogół są tu legalnie. Jest również grupa nielegalnych imigrantów. W Łukowie mają zapewnioną opiekę. Dwa razy w tygodniu przyjmuje lekarz, codziennie jest pielęgniarka. Mogą również liczyć na psychologa. Są to w zdecydowanej większości ludzie po dramatycznych przejściach. Wiele dzieci ma w pamięci to, jak na ich oczach mordowano rodziców. Wielu z imigrantów mówi o porwaniach dla okupu, o dziwnych zaginięciach ich bliskich. Wspominają, jak wojsko plądrowało ich domy. Osadzano ich w więzieniach bez podania przyczyn i bez wyroku. Pobyt tolerowany Wielu z nich do Polski dotarło mocno okaleczonych - bez nogi, ręki, oka. U nas liczą na lepsze i spokojniejsze życie. Aby pozostać w Polsce, muszą otrzymać status uchodźcy lub możliwość pobytu tolerowanego. Pierwsza możliwość w praktyce obejmuje wąską grupę osób. Dostają oni kartę pobytu na 2 lata z możliwością wydłużenia oraz paszport genewski. Taki dokument umożliwia podróżowanie po Europie.