Chleb po 8 zł? Piekarze drżą z powodu rosnących cen energii
Inflacja, rosnące koszty pracy, a przede wszystkim ceny energii mogą okazać się nie do udźwignięcia dla wielu piekarni. Wielu przedsiębiorców stoi pod ścianą, próbują zapobiec skutkom kryzysu, jak tylko się da. Większość z nich nie ma jednak wyjścia - żeby funkcjonować, muszą sukcesywnie podnosić ceny swojego pieczywa. Czarny scenariusz zakłada nawet 8 zł za bochenek chleba.

"Z powodu bardzo znaczących podwyżek energii podjęliśmy decyzję o wprowadzeniu nowych cen. Mam nadzieję, że nasza decyzja spotka się z Państwa zrozumieniem. Bez takich zmian nie jesteśmy w stanie funkcjonować" - takie komunikaty zostały wywieszone we wszystkich piekarniach "Orlikowski" w Lublinie.
Jej właściciel w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" wylicza, że zużywa miesięcznie ok. 65 megawatów prądu. Dotychczas jeden megawat kosztował go maksymalnie 347 zł w szczycie. Rok temu było to 240 zł. Z kolei nowa cena to 2132 zł.
Ponad 300 tys. zł rachunku za prąd
Gdy Marcin Orlikowski dostał nową propozycję cen, był przekonany, że doszło do pomyłki.
- Od razu złapałem za słuchawkę. Okazało się, że żadnej pomyłki nie było. Dziś za prąd płacę ok. 60 tys. zł miesięcznie. Niedługo będzie to ponad 300 tys. zł. W dodatku nie wiadomo, czy taka cena się utrzyma, bo w tym tygodniu umów na dostawy prądu w ogóle podpisać nie można. Nie są one zawierane, bo ceny szaleją, z dnia na dzień - dodaje w rozmowie z gazetą.
Piekarz nie ma wyjścia - żeby funkcjonować, musi sukcesywnie podnosić ceny swojego pieczywa. - Będziemy trochę eksperymentować, żeby ceny jak najmniej uderzały klientów po kieszeni, ale też by uwzględniały znacznie droższy koszt wypieku - zapewnia.
Najpopularniejszy chleb u Orlikowskiego kosztuje obecnie 4,40 zł. Jeśli cena za prąd wzrośnie pięciokrotnie, to cena bochenka może wzrosnąć nawet do 8 zł. Jak podkreśla gazeta, to czarny scenariusz, chociaż coraz częściej pojawiają się prognozy nawet trzykrotnego wzrostu cen w piekarniach.
Podwyżki cen energii. Piekarze: Sytuacja jest skrajnie trudna
Z identycznymi problemami borykają się też inne piekarnie w Lublinie. Podwyżki dopadły je już na początku roku, kiedy dostały ogromne rachunki za gaz.
Piekarnia "Kuźmiuk" musiała podnieść ceny pieczywa już w lutym. - Od tamtej pory nie zmienialiśmy ich, bo możliwości klientów są jakie są. Teraz jednak znowu drapiemy się po głowie, bo sytuacja staje się skrajnie trudna - przyznaje Katarzyna Goławska w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Jak informuje, najmniej, bo o 172 proc. wzrosła cena mąki graham klasy 1850. Najwięcej, o 200 proc. mąka chlebowa żytnia typ 720. Tej piekarnia zużywa najwięcej.
- Teraz spadnie na nas kolejny gigantyczny cios, czyli podwyżka prądu. Piece opalamy gazem, ale bardzo wiele naszych urządzeń działa na prąd - mówi Goławska.
Drożeją jajka, zboża i dodatki
Spać spokojnie nie może także Tadeusz Zubrzycki, który prowadzi piekarnie w Kraczewicach Prywatnych (Lubelskie). - Jestem już zdecydowany około 10 września podnieść ceny. Z pobieżnej kalkulacji wynika, że będzie to minimum 20 proc. - informuje.
Zubrzycki tłumaczy, że pieczywo to nie tylko energia i mąka. To także rosnące ceny jajek, zboża czy dodatków do słodkich wypieków.
- Trudno funkcjonować w takiej rzeczywistości. Pewne jest tylko, że jako piekarnie rzemieślnicze, żeby nie wypaść z rynku, nie możemy zejść z jakości. Boimy się jednak, że w końcu jakość przegra z ceną i ludzie wybiorą pieczywo z supermarketów - mówi piekarz.