W zeszłym roku studentów po przerwie świątecznej zastał przeraźliwy chłód, bo kaloryfery włączono zbyt późno i pomieszczenia nie zdążyły się nagrzać. Władze uniwersytetu jeszcze kilka tygodni temu zapewniały, że nie dopuszczą do powtórzenia sytuacji z ubiegłego roku. Rzeczniczka uczelni Katarzyna Mieczkowska-Czerniak zaprosiła nawet reportera RMF FM Krzysztofa Kota, by 1 stycznia przyszedł na uczelnię z termometrem i sprawdził, czy obietnice zostały spełnione. Sprawdziliśmy. Obecnie termometr pokazuje tylko 16-17 stopni Celsjusza i to mimo że kaloryfery włączono już w piątek. Żacy w zapewnienia władz uczelni nie uwierzyli i ubrali się cieplej. - Zabezpieczyłem się, założyłem kalesony i gruby sweter. Było wiadomo, że trzeba się ubrać - mówi student. - Jest to miłe zaskoczenie, że jak się wchodzi na uczelnię, to jest cieplej i z łatwością ściąga się kurtkę. Może nawet będzie dało się utrzymać długopis w ręce - dorzuca ironicznie studentka. Posłuchaj relacji Krzysztofa Kota: