Rada Miasta Lublin na sesji nadzwyczajnej 14 listopada nie podjęła uchwały ws. wygaśnięcia mandatu Żuka, o co wnioskowało CBA. Rada podjęła natomiast uchwałę wzywającą do tego, "aby organy powołane ustawowo do nadzoru nad działalnością gminną nie podejmowały działań zmierzających do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu prezydenta miasta Lublin, gdyż brak jest do tego jakichkolwiek podstaw faktycznych i prawnych". CBA poinformowało we wtorek, że skierowało do wojewody lubelskiego pisemną informację o decyzji rady ws. wygaśnięcia mandatu prezydenta Lublina. "CBA uważa, że niepodjęcie takiej uchwały stoi w sprzeczności z obowiązującymi przepisami prawa, co zostało bezspornie stwierdzone na podstawie zebranego materiału dowodowego w prowadzonym przez funkcjonariuszy CBA postępowaniu kontrolnym" - poinformował PAP Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej CBA. Dodał, że do wojewody trafią też ustalenia z kontroli - komplet dokumentacji, jaką wcześniej skierowano do Rady Miasta Lublin. Zgodnie z przepisami w sytuacji, gdy radni nie podejmą uchwały o wygaśnięciu mandatu prezydenta, wówczas może wkroczyć wojewoda. Wyznacza on 30-dniowy termin na podjęcie odpowiedniej uchwały, a jeśli znów do tego nie dojdzie, wydaje zarządzenie zastępcze o wygaszeniu mandatu prezydenta. Od tego zarządzenia przysługuje prezydentowi skarga do sądu administracyjnego. Żuk już zapowiedział, że jeśli takie zarządzenie zostanie wydane, odwoła się do sądu. Rzecznik prasowy wojewody lubelskiego Radosław Brzózka powiedział PAP, że pismo od CBA jeszcze nie wpłynęło do urzędu wojewódzkiego. "Nie komentujemy na razie tej sprawy. Jak wpłyną materiały z CBA, to się do nich odniesiemy" - dodał. CBA po kontroli ustaliło, że prezydent Żuk wbrew zakazowi łączył swoją funkcję z zasiadaniem w radzie nadzorczej spółki PZU Życie. Był członkiem tej rady nadzorczej od 1 stycznia 2014 r. do 21 stycznia 2016 r., osiągał z tego źródła dochody - według CBA - ponad 260 tys. złotych. Zgodnie z przepisem art. 4. ustawy antykorupcyjnej, osoby podlegające ograniczeniom w okresie sprawowania funkcji m.in. prezydenta miasta, burmistrza, wójta, nie mogą zasiadać w organach spółek prawa handlowego. Są wyjątki od tej zasady, jednak w przypadku prezydenta Żuka - według CBA - nie można mówić o spełnieniu wymaganych warunków. Mianowicie zgłoszenia Żuka do rady nadzorczej dokonał podmiot nieuprawniony - spółka PZU SA - w której udział Skarbu Państwa nie przekracza 50 proc. liczby akcji. Żuk utrzymuje, że nie złamał prawa i podkreśla, że do rady nadzorczej PZU Życie "został wskazany" przez ówczesnego ministra Skarbu Państwa, a ustawa antykorupcyjna nie nakazuje, aby takie wskazanie wymagało szczególnej formy prawnej. "Wybór mojej osoby do rady nadzorczej PZU Życie SA był poprzedzony rekomendacją ministra Skarbu Państwa stanowiący wyraz zgody oraz woli Skarbu Państwa w tym zakresie" - tłumaczył podczas sesji prezydent Lublina. Według Żuka, nie stoi w sprzeczności z zakazami ustawy antykorupcyjnej zgłoszenie kandydata przez spółkę, w której Skarb Państwa nie ma wprawdzie 50 proc. udziałów w kapitale zakładowym, ale posiada faktycznie ponad 50 proc. głosów na zgromadzeniu wspólników. Taką dominującą pozycję ma Skarb Państwa w PZU SA. Podkreślał też, że jego mandat pochodzi z wyborów, które wygrał w pierwszej turze (uzyskał prawie 61 proc. głosów). Przypomniał, że w przypadku osób wybranych w wyborach powszechnych - według orzecznictwa sądów i Trybunału Konstytucyjnego - wygaśnięcie mandatu powoduje "przekreślenie wyniku wyborów i norm chronionych konstytucyjnie", dlatego może to mieć miejsce tylko w sytuacjach nie budzących wątpliwości. Podczas sesji 14 listopada przeciwko uchwale o stwierdzeniu wygaśnięcia mandatu prezydenta zagłosowało 16 radnych popierającej Żuka koalicji PO i ugrupowania Wspólny Lublin, natomiast za uchwałą opowiedziało się 15 radnych PiS. Przed Ratuszem trwał wiec zwolenników prezydenta, a na sali obrad obecna była liczna grupa mieszkańców, która głośno demonstrowała swoje poparcie dla Żuka. Radni miejscy PiS w Lublinie skierowali do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa podczas sesji i domagają się zbadania zachowania publiczności. Twierdzą, że byli znieważani i wyszydzani (pod ich adresem padały określenia m.in. "krętacze", kłamcy", "oszust", "marionetka", "pajace"), a prowadzący obrady nie reagował.